Kot

Kot

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Podsumowanie listopada

Hej :* Bardzo długo mnie tu nie było, ale ostatnio naprawdę na nic nie mam czasu. Szkoła i wszystko co z nią związane, korki, jeszcze więcej szkoły, do tego ta próbna matura, która mnie wykończyła zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Wracam do domu i ledwo żyję. A tu jeszcze nauka i sprawdziany. Jestem tak padnięta, że przez to zaniedbałam swojego bloga niestety. Nie wiem, jak będzie w najbliższym czasie, ale boję się, że do świąt będzie podobnie, zwłaszcza, że niedługo wystawianie ocen. Mimo, że książki czytam, to nie wyrabiam z recenzjami. Dopiero potem będę mogła to ogarnąć. Ale na razie krótkie podsumowanie zeszłego miesiąca.
W listopadzie przeczytałam:
1. Eden Maguire - "Mroczny anioł" ; 384 strony
2. Sarah Rayner - "Jedna chwila" ; 504 strony
3. Lynn Sandi - "Na zawsze" ; 288 stron
4. Gena Showalter - "Alicja w Krainie Zombi" ; 510 stron
5. Gayle Forman - "Zostań, jeśli kochasz" ; 248 stron
6. Gayle Forman - "Wróć, jeśli pamiętasz" ; 288 stron
7. Therese Fowler - "Souvenir" ; 304 strony
8. Katarzyna Michalak - "Nie oddam dzieci" ; 254 strony
Tak więc w tym miesiącu przeczytałam 2780, co daje średnio 93 strony dziennie.
Najlepsza książka:
Hmm... Muszę powiedzieć, że chyba nie ma takiej wyjątkowej super, super. Wszystkie książki, które przeczytałam, miały w sobie to coś, co mnie chwyciło za serce, i co mnie urzekło.
Najgorsza książka:
Nie ma takiej.
Muszę powiedzieć, że jestem zadowolona ze swojego wyniku, chociaż bywało lepiej. Ostatnio jestembardzo zmęczona i naprawdę ciężko mi jest ogarnąć coś dla siebie, chociaż staram się z całych sił.
Do napisania :D

sobota, 21 listopada 2015

"Wróć, jeśli pamiętasz"

Hej :* Tak, jak pisałam w ostatnim poście szybko wzięłam się za drugą część "Zostań, jeśli kochasz". Tylko książki, pozwalają mi się oderwać od tego wszystkiego, co dzieje się wokół mnie. Tak więc korzystam z tego, ile mogę, no ale przez brak czasu na wszystko nie jest łatwo.
Tak więc zapraszam na recenzję :D


Mijają trzy lata od wypadku, w którym zginęła cała rodzina Mii.

Adam stał się rozpoznawalnym wszędzie rockmanem. Daje koncerty, jeździ w trasy, udziela wywiadów. Jego życie zmieniło się całkowicie.

Mia natomiast, po operacjach, które przeszła oraz rehabilitacji trafia do Julliard. Rozwija się jej kariera wiolonczelistki. Kończy szkołę w trybie przyspieszonym i staje się znaną wiolonczelistką. Ma swoje recitale. Mimo, że straciła rodziców i brata, postanawia żyć dalej.

Niestety Mia i Adam nie są już razem. Kiedy ich drogi się rozeszły, nagle niespodziewanie Mia zrywa wszystkie kontakty z Adamem.

Kiedy spotykają się znowu, po trzech latach, to w każdym z nich coś się otwiera. Oboje na drugi dzień mają swoje zobowiązania, w różnych kierunkach świata, ale tą noc postanawiają spędzić razem. Wyruszają w podróż po Nowym Jorku. Mia opowiada o mieście i pokazuje Adamowi swoje ulubione miejsca. W trakcie tej podróży, Mia wyjaśnia Adamowi, dlaczego porzuciła go bez słowa. Tłumaczy, że znienawidziła go, za to, że zmusił ją do powrotu.

Czy Mia i Adam będą razem? Czy uda im się odnaleźć miłość? I czy możliwe jest pogodzenie ich karier i uczucia jakie ich połączyło?

O matko, ale przeżywałam tą książkę. Cały czas błagałam, żeby wrócili do siebie.

Muszę powiedzieć, że w tej powieści nie brakuje emocji. Cały czas w moim sercu, kołatały się różne uczucia. Nie spodziewałam się, że tak to się może wszystko skończyć. Czytając naprawdę różne uczucia mną miotały, od śmiechu, po smutek, przez wzruszenie i złość.

Co do pary bohaterów... trochę mnie denerwowali. Jak można było zepsuć, to, co ich łączyło? A Adam? Jak mógł związać się z jakąś inną laską, no jak? Nie mówiąc już o Mii, która tak chamsko się zachowała.

W tej części powieści, w przeciwieństwie do pierwszej, gdzie to Mia opowiadała całą historię, narratorem jest Adam. To on opowiada wszystko. Nie wiem dlaczego, ale wolę, kiedy narratorką jest dziewczyna. Może przez to, że sama jestem kobietą i jakoś mi łatwiej odczuć emocje i przeżycia.

Początek książki był trochę nudnawy. Adam spotkał się z dziennikarką, zrobił rozróbę. Dopiero, kiedy wpadają na siebie z Mią zaczyna się dziać. I dopiero wtedy mnie wciągnęło całkowicie.

Książka, tak jak i pierwsza część, jest godna polecenia. Zakochałam się w niej i zachęcam do przeczytania szczególnie dziewczyny.
Moja ocena 9/10.
Do napisania :D

czwartek, 19 listopada 2015

"Zostań, jeśli kochasz"

Hej :* Tym razem wracam do was szybko i z konkretami :D Dzisiaj czytałam nawet w szkole, przez przyjaciółkę, która mi kazała czytać i spojlerowała, jako, że już tą książkę przeczytała, to musiałam być szybsza od niej. Ale i tak zdradziła koniec. Na szczęście emocje trzymały do samego końca, pomimo spojlera. Chciałam też zapomnieć o wszystkim, bo dzisiejszy dzień obfitował w wrażenia i niemiłe sytuacje, przez które jestem załamana. Także szybko piszę recenzję i biorę się za drugą część, żeby nie rozpamiętywać.

Książka, która dzisiaj trafi pod lupę, to powieść Gayle Forman pt. "Zostań jeśli kochasz".

Mia, siedemnastoletnia uczennica ostatniej klasy liceum, wiedzie normalne życie. Ma cudowną rodzinę, mamę, z którą może porozmawiać o wszystkim, ojca, który ją rozumie i brata, którego uwielbia. Ma pasję, którą jest gra na wiolonczeli. Ma wspaniałą przyjaciółkę, Kim, która jest dopełnieniem jej samej. Rozumieją się doskonale, potrafią się rozśmieszyć i jedna drugą postawić do pionu. Mia ma także wspaniałego chłopaka Adama, który kocha ją całym sercem, a i ona jest w nim bezgranicznie zakochana. Dziewczyna nie może wymarzyć sobie lepszego życia, jest szczęśliwa, otoczona rodziną i przyjaciółmi.

Pewnego dnia idealne życie Mii się rozsypuje. Razem z rodzicami i bratem wybiera się w odwiedziny do dziadków i znajomych rodziców. Nigdy jednak nie docierają do celu. Samochód zostaje stratowany przez ciężarówkę. Rodzice giną na miejscu, ale dzieci walczą o życie, choć w innych szpitalach. Przy Mii jest cała jej rodzina, dziadkowie, ciotki, wujki, kuzyni, ale także Adam i Kim. Przy jej bracie czuwa natomiast znajoma rodziców, która pracuje w szpitalu jako pielęgniarka.

Rodzina wciąż wierzy, że Mia się obudzi. Adam za wszelką cenę chce się dostać do dziewczyny, jednak pielęgniarki mu tego zabraniają. Chłopak jest załamany.

Mia widzi jednak to wszystko, co się dzieje. Po wypadku, chociaż walczy o życie i jej ciało leży na łóżku, to duch unosi się i obserwuje. Przed Mią jest trudny wybór. Powrócić do świata żywych, w którym nie ma już rodziców i brata, ale jest reszta rodziny, czy odejść na zawsze. Dziewczyna obserwuje, to, co się dzieje i jednak skłania się do odejścia.

Czy Mia ostatecznie pożegna się z życiem? Czy zdoła powrócić do świata żywych? I czy miłość jest w stanie pokonać śmierć?

I kolejna książka, która na "Lubimy czytać" wylądowała na półce ulubione. I już mogę też dodać Panią Gayle Forman do ulubionych autorów. Zakochałam się w tej powieści i w autorce. Po prostu cudowny styl pisania, taki lekki, magiczny i można się naprawdę zauroczyć, tym całym światem powieści.

Cała książka składa się z tego, co dzieje się w teraźniejszości, po wypadku i przeplata się zdarzeniami z przeszłości. Mia opisuje jak poznała Adama, jak zaczęli się spotykać, jak urodził się jej brat.

Mia jest bohaterką, którą trudno mi scharakteryzować. Z jednej strony ma dużo przyjaciół, ma chłopaka, otacza się dużą ilością osób. Z drugiej jednak strony, jest samotna. Ze swoją pasją do wiolonczeli, nie pasuje do ojca i chłopaka, w których żyłach płynie rock. Nie jest też podobna do rodziców i brata i przez to także czuje się osamotniona. Bohaterka trochę przypomina mnie samą, dlatego mam do niej słabość. Mimo, że mam przyjaciół, przy nich i przy rodzinie jestem radosna i wesoła, nie zamyka mi się buzia, ale kiedy zostaję sama, to czuję się całkiem inaczej.

Co do Adama, podoba mi się jego wola walki. Mimo, że Mia jest w stanie krytycznym i walczy o nią, o to by powróciła i znów była z nim. Czy mu się to uda? Przeczytajcie, a sami się dowiecie.

Książka porusza do głębi, opowiada o tym, że pomimo ludzi wokół nas jesteśmy samotni. Opowiada o oddaniu, miłości i przyjaźni, takiej prawdziwej.
Polecam ją naprawdę wszystkim, żeby uświadomili sobie, jak krótkie jest życie i że trzeba z niego korzystać, póki nie jest za późno. Pokazuje też, że miłość jest ponadczasowa i nic jej nie zmieni.
Moja ocena 10/10.
Do napisania :D

środa, 18 listopada 2015

"Alicja w Krainie Zombi"

Hej :* Trochę mnie nie było, ale musiałam sobie wszystko pozałatwiać. Wizyty u lekarzy na moje dolegliwości, korki i nie zapominajmy o szkole, z którą wiąże się dużo obowiązków. No, ale jakoś to idzie do przodu byle do świąt :D Już się nie mogę doczekać. Został miesiąc, więc już naprawdę niedługo, ale ja i tak chcę je już! No i przy życiu trzymają mnie jeszcze dwa wydarzenia. A właściwie dwa filmy. Pierwszy to ostatnia część mojej ukochanej serii "Igrzyska śmierci. Kosogłos" część 2. Bardzo mnie ciekawi, jak przygody Katniss zostaną przedstawione na ekranie. Drugi film to kontynuacja "Listów do M", "Listy do M 2" :D Zakochałam się w pierwszej części i muszę zobaczyć, jak to będzie w drugiej. Także mam ambitne plany na najbliższy czas, a mianowicie iść do kina :D
Dalej nie mogę pozbyć się też stresu związanego z próbną maturą. Mam nadzieję, że jakoś to będzie...

A ja przychodzę do was dzisiaj z recenzją książki Geny Showalter "Alicja w Krainie Zombi".
Alicja, mogłoby się wydawać, jest normalną nastolatką. Ale za sprawą swojego ojca, nie jest normalna. Nie może wychodzić z domu po zmroku. Jej ojciec bowiem widzi coś, czego nikt inny nie widzi. Dziewczyna nie wierzy mu i uważa go za dziwaka. Za to bardzo kocha matkę i ubóstwia siostrę, Emmę. Alicję denerwuje to, że matka tak się podporządkowuje ojcu, a jemu ma za złe, że nie może prowadzić normalnego życia.
Jednak pewnego dnia Alicja sprzeciwia się rodzicom.
W dniu urodzin Alicji, Emma prosi siostrę, by ta wstawiła się u rodziców, żeby pozwolili jej iść na przedstawienie, w którym ma wystąpić. Alicja szantażuje matkę i ta pod presją przekonuje męża i całą rodziną idą na przedstawienie Emmy.
Kiedy wracają do domu zostają zaatakowani przez zombi. W wypadku giną wszyscy oprócz Alicji.

Gdy dziewczyna budzi się w szpitalu, dowiaduje się, że straciła rodzinę. Jest załamana, obwinia się za wypadek. Zarzuca sobie, że gdyby nie jej prośby, nic by się nikomu nie stało. Załamałaby się całkiem, gdyby nie dziewczyna, którą poznaje w szpitalu, Kat. Jest w niej tyle optymizmu, że zaraża nim Alicję. Dziewczyny zaprzyjaźniają się.

Po tych traumatycznych wydarzeniach, Alicja, już jako Ali przeprowadza się do dziadków. Tym sposobem trafia do tej samej szkoły, co Kat, i tam dzięki niej zyskuje trzy nowe przyjaciółki.
W szkole spotyka także Cole'a i jego przyjaciół, którzy zachowują się nietypowo. Pierwsze spotkanie Cole'a i Ali jest bardzo dziwne. Oboje doświadczają wizji, w której się całują. Chcą to sobie wyjaśnić, lecz żadne z nich nie wie, co tak naprawdę było tego przyczyną.

Ali poznaje Cole'a i jego przyjaciół coraz bliżej. Okazuje się, że są zabójcami zombi i to, to jest ich głównym zajęciem. Walczą też z grupą, która eksperymentuje na zombi, ożywiając je. Ali decyduje przyłączyć się do nich. Rozpoczyna szkolenie pod okiem Cole'a. Rodzi się między nimi uczucie. Oboje też doświadczają codziennych wizji. Każdego dnia, kiedy ich spojrzenia łączą się pierwszy raz, właśnie tego doświadczają. Ciągle próbują znaleźć tego przyczynę, jednak wciąż nie mogą dojść co się z nimi dzieje.

Zombi jednak nie śpią. Są aktywne częściej niż normalnie, a grupa wciąż traci członków w walce. Nie potrafią rozszyfrować, co się dzieje. Jednak kiedy Emma ujawnia się Ali i zdradza, co tak naprawdę się dzieje, dziewczyna doznaje szoku.

Czy Ali, jej przyjaciele i dziadkowie są bezpieczni? Czy zabójcom uda pokonać się zombi? I czy Ali i Cole będą razem, żyć długo i szczęśliwie?

Kolejna książka, w której się zakochałam, i którą pokochałam całym sercem. Muszę kupić kolejne dwie części, bo oszaleję. Książka po prostu jest genialna. Wciąga i połyka w całości.

Bardzo podoba mi się relacja Cole'a i Ali. Nie jest przesadzona. Nie lubię, kiedy ta miłość jest za bardzo... no taka niesmaczna. Że się tylko obściskują i tylko to jest pokazane. Nie cierpię tego. Tu jest pokazana walka dobra ze złem. I to na niej skupia się wszystko. Miłość jest w tle i jest tak bardzo słodka. Podoba mi się też to, jak Ali podnosi się z załamania, żeby robić coś dobrego. I robi to nie tylko dla siebie, robi to też dla ojca.

Ali jako bohaterka jest bardzo pozytywną postacią. Polubiłam ją i ma do niej sentyment. To, jak traktuje swoje przyjaciółki przywodzi mi na myśl mnie samą. Jest oddana, można jej zaufać i zawsze jest. Wyczuła, że coś się dzieje z Kat i drążyła dopóki się nie dowiedziała. Kat też bardzo polubiłam. Ten jej optymizm i jej teksty po prostu rozwalają.

A co do Cole'a, to po prostu cudowny facet. Nie podobają mi się faceci, którzy teraz chodzą po ziemi. Tacy lalusie. Nie cierpię takich chłopców. Dla mnie facet jest taki jak Cole. Mocny, silny, odpowiedzialny, do niczego nie zmusza, można czuć się przy nim bezpiecznie, nie jest nachalny. No po prostu aż chce się przytulać :D

Całokształt książki był cudowny i chyba nie jestem w stanie znaleźć tu czegoś co by mi nie odpowiadało. Dlatego polecam ją wszystkim spragnionym wrażeń, przeżyć i silnych emocji.
Moja ocena 10/10.
Do napisania :D

piątek, 13 listopada 2015

"Na zawsze"

Hej :* Dzisiaj w końcu mogę sobie na luzie dodać recenzje, bo jutro idziemy do kina, a i trochę mniej już tych sprawdzianów mam, tak więc mogę odetchnąć. Przede mną widmo próbnej matury, no ale do niej nie dam rady się za specjalnie przygotować. Mam nadzieję, że uda mi się to napisać, nie oszalawszy wcześniej.
Ale nie będę was zanudzać, zapraszam na recenzję.

"Na zawsze" to powieść autorstwa Sandi Lynn.
Ellery Lane to dwudziestotrzyletnia kobieta, która wiele w życiu przeszła. Mając sześć lat zmarła jej mama. Jej tata, popadł po tym w alkoholizm. Kiedy Ellery miała szesnaście lat zdiagnozowano u niej raka. Dziewczyna po diagnozie próbuje popełnić samobójstwo, jednak udaje się ją uratować. Ellery zostaje wyleczona, lecz kiedy kończy osiemnaście lat los, kolejny raz nie jest dla niej łaskawy. Umiera jej tata. Dziewczyna idzie na studia i poznaje tam chłopaka, Kayle'a. Są ze sobą cztery lata, kiedy chłopak zrywa z Ellery. Dziewczyna jest załamana. Jedynym jej wsparciem jest jej przyjaciółka, Peyton. Dziewczyna odnajduje też zapomnienie w malarstwie. Jest bardzo utalentowaną artystką i ma możliwość dostania pracy w galerii, w której mogłaby sprzedawać swoje obrazy.

Connor Black to ponad trzydziestoletni milioner. Odziedziczył firmę po ojcu. Niczego mu nie brakuje. Kobiety ma tylko na jedną noc. Nie przejmuje się nikim i niczym. Ma też pewną tajemnicę, o której nikt nie wie.

Ellery i Connor spotykają się w klubie, do którego zabrała Ellery, Peyton. Connor wychodzi stamtąd pijany, a dobre serce Ellery nie pozwala jej go zostawić. Dziewczyna odwozi go do domu i w ten sposób zaczyna się ich znajomość. Chłopak z dziewczyną, co chwilę na siebie wpadają, a Connor wciąż zaprasza gdzieś Ellery. Ona jednak nie ułatwia mu tej znajomości, wręcz przeciwnie. Mimo to, coraz bardziej zaczynają się od siebie uzależniać.

Czy Connor i Ellery pomimo, różnych przeżyć będą razem? I czy jedna tajemnica może wszystko zniszczyć?

Muszę szczerze powiedzieć, że zakochałam się w tej powieści. Przeczytałam ją w kilka godzin. Nie mogłam oderwać się od przygód Ellery i Connora. Bardzo ciekawiło mnie, jak dalej potoczą się ich losy i muszę przyznać, że w sumie byłam zaskoczona. Przed przeczytaniem wnioskowałam, że to Connor może wszystko zniszczyć, a tu jednak okazuje się całkiem inaczej.

Co do głównej bohaterki. Szczerze powiedziawszy mam mieszane uczucia. Na początku bardzo mi się podobała. Podobała mi się jej osobowość. To, że nie daje się tak łatwo zbyć i wpędzić w poczucie winy. To, że nie jest łatwą panienką, że byle słówko Connora, nie jest w stanie sprawić, że ona będzie na każde jego skinięcie. Podobał mi się też jej charakter. I to jaka była w stosunku do Connora. Potrafiła postawić na swoim i nie była bezbronną, małą kobietką, tylko pełną odwagi i hartu ducha kobietą, która idzie z podniesioną głową i mimo, że czasami los rzuca kłody pod nogi i gdzieś w środku się rozsypuje, to nie daje tego po sobie poznać.
Jednak później jest całkiem inna. Zmienia się, może pod wpływem przeżyć, nie wiem, ale ta zmiana nie podoba mi się. Jest to niestety zmiana na gorsze. Kłamie, jest sfrustrowana, nie podejmuje żadnych działań, biernie bierze udział w swoim życiu. Wszystko, co najpiękniejsze, niszczy swoimi fochami i jakimiś dziwnymi gierkami. Muszę przyznać, że w niektórych momentach, byłam na nią naprawdę wściekła.

Connor... Cóż mogę o nim powiedzieć? No ideał mężczyzny, przynajmniej jak dla mnie. Przystojny, bogaty, a co najważniejsze z poczuciem humoru, walczy o swoje, uczciwy, kochający, można czuć się przy nim bezpiecznie. Jest też trochę arogancki i taki... jakby to określić, trochę chamski. Ale to mi się podoba w facetach najbardziej, że są tacy właśnie niegrzeczni.

Tak więc podsumowując książka cudowna i polecam ją wszystkim dziewczynom, bo wydaje mi się, że facetów ona nie zainteresuje. Wzrusza, porusza i pokazuje, że przeznaczenie i prawdziwa miłość istnieją naprawdę.
Moja ocena 9/10.
Tu mogę się tylko przyczepić do tej niezbyt fajnej metamorfozy głównej bohaterki.
Do napisania :D

niedziela, 8 listopada 2015

"Jedna chwila"

Hej :* Znowu dwa posty jednego dnia, no ale tak jakoś wychodzi.

"Jedna chwila" to powieść stworzona przez Sarah Rayner.

Lou, jak co dzień jedzie pociągiem do pracy. Podczas podróży obserwuję współpasażerów. W pewnej chwili mężczyzna, który siedzi obok z żoną traci przytomność. Jego żona wpada w przerażenie, a Lou rzuca się na pomoc. Jednak nie udaje już się go nikomu uratować. Mężczyzna umiera.

Anna jedzie tym samym pociągiem kilka przedziałów dalej. Nie wie, jaki dramat rozgrywa się w tym samym pociągu.

Lou i Anna spotykają się, kiedy zmuszone są wsiąść na dworcu do jednej taksówki. Lou opowiada Annie, co wydarzyło się w pociągu.

Karen, żona zmarłego, nie może uwierzyć w to, co się stało. Kobieta jest w szoku, obwinia się o wszystko. Najbardziej boi się, jak zareagują na to dzieci, pięcioletni Luke i trzyletnia Molly. Nie wie, co ma zrobić w tej sytuacji, więc dzwoni do swojej przyjaciółki Anny, prosząc ją o pomoc.

Okazuje się, że to Anna, którą poznała Lou, jest przyjaciółką Karen. Kobieta mówi Lou, kim był mężczyzna w pociągu.

Losy trzech kobiet w tym miejscu się stykają. Każda ma swoje życie, swoje problemy. Lou jest kobietą po trzydziestce pracującą z trudną młodzieżą. Jest lesbijką, ale nikt o tym nie wie.
Anna nie jest szczęśliwa w związku. Jej partner Steve jest alkoholikiem, a Annie przeszkadza takie życie. Karen natomiast boryka się z problemami, po śmierci męża.
Kobiety zaprzyjaźniają się ze sobą. Lou, jako psycholog pomaga Annie i Karen. Sama także dochodzi do wniosku, że nie odpowiada jej życie, jakie prowadzi.


Czy kobiety znajdą sens swojego życia? I czy ta przyjaźń im w tym pomoże?

Cóż mogę powiedzieć? Książka mnie zafascynował i urzekła. No po prostu towarzyszyła jej taka jakaś... magia? Chyba tak. No po prostu cudo.

Bardzo było mi szkoda Karen i jej zmarłego męża. Nie potrafię sobie wyobrazić takiej straty. Ale Karen się nie poddała i to mi się w niej najbardziej podoba. Że jest twarda i mimo, że brakuje jej męża, czuje się, jakby jej ktoś wyrwał połowę serca, to się nie poddaje. Organizuje pogrzeb, załatwia wszystkie sprawy, które mieli z mężem do załatwienia, pociesza teściową i opiekuje się dziećmi, które mało co z tego rozumieją i tęsknią za tatą. Tak bardzo mi było szkoda tych maluszków.

Anna zaś choć była zorganizowana, to była z tym Stevem. Na tak mądrą kobietę, tu nie popisała się inteligencją. Jak można tak bezmyślnie tkwić w związku bez przyszłości?

Co do Lou, to była bardzo tchórzliwa. Nie przyznawała się matce do swojej orientacji i przez to nie mogła ułożyć sobie życia. W ogóle za bardzo była pod jej wpływem.

Ale przyjaźń, która połączyła kobiety i jej siła jest nie do przezwyciężenia. Są razem w stanie pokonać wszystkie problemy.

Powieść bardzo mi się spodobała, chociaż nie sądziłam, że aż tak. Dlatego polecam ją przede wszystkim kobietom. Żeby doceniły swoje przyjaciółki, za to, że są. I żeby też doceniły swoje życie. Ta historia pokazuje, że powinniśmy się cieszyć każdą chwilą, bo nagle może tego już nie być. Może się okazać, że całe nasze życie legło w gruzach.
Moja ocena 9/10.
Do napisania :D

sobota, 7 listopada 2015

"Mroczny anioł"

Hej :* Wracam do was z kolejną recenzją. Powinna się pojawić dwa dni temu, ale źle się czuję i powiem szczerze, nie mam siły na pisanie. No ale trzeba to nadrobić, bo w końcu nie mogę zaniedbywać swojej własnej strony :D

"Mroczny anioł" to książka autorstwa Eden Maguire.

Tania to młoda dziewczyna. Mieszka wraz z rodzicami. Prowadzi normalne życie. Ma dwie oddane i kochane przyjaciółki Holly i Grace oraz najlepszego pod słońcem chłopaka, Orlanda. Tworzą najlepszą paczkę wraz z Aaronem, chłopakiem Holly i Judem, chłopakiem Grace. W szóstkę są nierozłączni, uwielbiają razem spędzać czas.

Tania jednak nie jest do końca szczęśliwa, bo co noc, śni jej się koszmar, w którym płonie w pożarze. Podejrzewa, że to przez miejsce, w którym mieszkają, gdyż wie, że kilka lat wcześniej zginęła tam, właśnie w pożarze, rodzina. Małżeństwo z małą córeczką.
Tania jednak stara się to wyprzeć ze swojego umysłu.

Pewnego dnia, całą szóstką wybierają się na imprezę do znanego piosenkarza, Zorana. Mężczyzna przerwał karierę przez wypadek, w którym ledwie uszedł z życiem. Teraz osiadł w małym miasteczku i próbuje wkraść się w łaski mieszkańców.

Na imprezę docierają w końcu tylko we czwórkę, Tania, Grace, Holly i Aaron. Aaron, po kłótni z Holly, wraca do domu i tylko dziewczyny zostają na przyjęciu. Podczas imprezy przyjaciółki poznają Zorana oraz jego pomocników, Daniela, Ezrę i Cristal. Potem wszystko wymyka się im z pod kontroli. Na drugi dzień nie wiedzą, co robiły, jak wróciły do domu i co się w ogóle działo. Przerażone, dochodzą do wniosku, że ktoś musiał dać im pigułkę gwałtu.

To dopiero początek dziwnych wydarzeń. Grace i Jude zostają w posiadłości Zorana i zachowują się, jak po praniu mózgu. Tania za wszelką cenę próbuje uratować przyjaciół i dowiedzieć się, kim naprawdę są mieszkańcy tego domu. Nie jest jej łatwo, gdyż sama czuje dziwny pociąg do Daniela. Nie pomaga jej też to, że Orlando, Holly i Aaron jej nie wierzą, więc jest zmuszona do walki w pojedynkę. Jednak niespodziewanie pojawia się nowy sojusznik, Maia. Dziewczyna dzięki niej znajduję siłę do walki.

Kim jest tajemnicza Maia? I czy Tania uratuje przyjaciół z łap Zorana?

Dla mnie książka jak najbardziej cudowna. Uwielbiam powieści fantasy i ta książka całkowicie tu pasuje. Podoba mi się mroczność, tajemniczość i groza, które tu panują. Czytając w mojej głowie było tylko jedno pytanie, "Co dalej?".

Nie jest to książka, romans. Pomimo, że jest tu pokazana miłość, Grace i Jude'a, Holly i Aarona oraz Tanii i Orlanda, to nie jest tak, jak w wielu książkach, które czytałam, że pojawia się nowa osoba, w której bohaterka albo bohater się zakochują. Tu jest pokazane, jak siłą, te miłości są rozrywane, jak ludzie Zorana chcą je zniszczyć. Podoba mi się to, ponieważ rzadko się trafia na takie książki, żeby miłość była bezwarunkowa i nikt nie był w stanie jej zniszczyć ostatecznie. I nie ma głupiego wahania się i kluczenia między mężczyznami, bądź kobietami np. tak jak w "Pamiętnikach wampirów". Elena cały czas jest rozdarta pomiędzy Damonem, a Stefano. Tu jest po prostu pokazane, jak przemocą są zmuszeni do odsunięcia się od ukochanej osoby.

Podoba mi się postać Tani. Jej determinacja do uratowania przyjaciół. Mimo swojego strachu, nie poddaje się i odkrywa tajemnice Zorana. Zapuszcza się do jego posiadłości mimo, że sama może tam zostać już na zawsze.

Powieść w całości jest fantastyczna, ale muszę przyznać, że przez początek trudno było mi przebrnąć. Dopiero pod koniec akcja się rozkręca i dzieją się różne rzeczy, przez co nie można się oderwać.

Polecam tą książkę wszystkim tym, którzy lubią książki fantasy. I nie zniechęcajcie się na początku. Przebrnijcie przez to, a potem będzie już tylko lepiej ;)
Moja ocena 8/10.
Do napisania :D

wtorek, 3 listopada 2015

"Papierowe marzenia"

Hej :* Jak obiecałam, że recenzja wkrótce się pojawi, to słowa dotrzymuję. Miało to być jutro, ale w sumie, dlaczego nie teraz? Tak więc zapraszam was do przeczytania recenzji.

"Papierowe marzenia" Richarda Paula Evansa, to powieść o otrzymywaniu drugiej szansy.
Luke był normalnym chłopakiem. Miał kochającego ojca, skończył studia i przygotowywał się do przejęcia firmy rodzinnej po ojcu. Jednak ojciec w ostatniej chwili zmienia zdanie. Pragnie, by syn, zanim przyjmie na siebie to wszystko, spróbował innego życia, niż to, które zna. Wysyła go na jeszcze jedne studia, aby tam posmakował życia, z dala od domu.
Na początku Luke opiera się, jednak później daje się przekonać. Zaczyna studia i tam poznaje Candace, dziewczynę, która od razu wpada mu w oko. Zaprzyjaźniają się, a potem zostają parą. Candace, wprowadza Luke'a w krąg swoich znajomych, dwóch dziewczyn i trzech chłopaków. Każdy z nich jest inny, lecz to ich ze sobą łączy. Z czasem ich krąg zacieśnia się jeszcze bardziej. Luke myśli, że znalazł prawdziwych przyjaciół i wymarzoną kobietę. Na ich rzecz prawie całkowicie traci kontakt z ojcem, który bardzo to przeżywa.
Pewnego dnia, jeden z nich, James, ma wypadek, w którym ginie. Przyjaciele są w żałobie. Dzięki całej sytuacji uświadamiają sobie, jakie życie jest kruche. Luke razem z dziewczyną i trójką przyjaciół wyrusza na podróż dookoła świata. Jednak kłóci się o nią z ojcem i przez to zrywa z nim jakikolwiek kontakt. Mając dużo pieniędzy podróżują po różnych krajach. Szybko okazuje się, że tylko Luke ich wszystkich utrzymuje. Kiedy jednak dostrzega, że tamci go wykorzystują, jest już za późno. Staje się bankrutem, zupełnie sam w obcym mieście, nie mając nawet pieniędzy na powrót do domu. Szybko stacza się na samo dno i staje się bezdomnym. W ostatniej chwili ratuje go pewien mężczyzna. Daje mu pracę, ubranie i mieszkanie. Luke uświadamia sobie, co jest naprawdę ważne i jest bardzo wdzięczny przyjacielowi, że ten mu to uświadomił.
W pracy poznaje tajemniczą kobietę, która go intryguje. Ta jednak jest niedostępna. Zdaje się nikogo nie zauważać.
Luke'a gnębi to, że nie może dotrzeć i pomóc koleżance, jak i to, że stracił ojca.
Czy Luke odnajdzie radość życia? I czy przeżyje je tak, jak zaplanował mu je ojciec z pełną rodziną i dobrą pracą?

Powieść jest bardzo fajna. Jest tu ukazane wiele wartości, które są w życiu ważne, a nie zawsze je dostrzegamy.
Powieść jest przeniesieniem w dzisiejsze czasy opowieści o synu marnotrawnym. Jest jej idealnym odzwierciedleniem.
Luke na początku był w porządku. Potem, kiedy wpadł w złe towarzystwo, bardzo się zmienił. Czytając, nie mogłam uwierzyć, że tak się daje wykorzystywać. Ja nawet małych sum nie pożyczam, a co dopiero tyle tysięcy. Został po prostu oszukany, ale na swoje życzenie. Jego dziewczyna też okazała się nic nie warta. Kiedy Luke stracił wszystkie pieniądze, po prostu od niego odeszła.
Cała książka jest fantastyczna. Fajnie i szybko się ją czyta, wciąga, bawi i wzrusza. Nie mogłam się oderwać. No i przede wszystkim ma morał. I to wydaje mi się najważniejsze w jakiejkolwiek książce. Żeby miała swoje przesłanie.
Polecam ją tym, którzy chcą po prostu sobie coś poczytać. No i dla tych, dla których liczą się tylko pieniądze i zabawa, a nie to, co się w życiu najbardziej liczy.
Moja ocena 7/10.
Do napisania :D

Podsumowanie października

Hej :* Właśnie dzisiaj przeglądając inne blogi zauważyłam podsumowania października i sobie o nim przypomniałam. Przez to zamieszanie jakoś tak w ogóle wyleciało mi to z głowy. Wczoraj było Wszystkich Świętych, więc nawet nie miałabym jak dodać posta. Przez to znowu czuję się fatalnie. Niedoleczona poszłam na cmentarze i przeziębienie wróciło, chociaż już nie tak bardzo jak ostatnio.
Dzięki mojej chorobie i depresji, która mnie ostatnio dopadła, to ten miesiąc pod względem czytelniczym wypadł fantastycznie. Nie mogłam uwierzyć, że pomimo szkoły, tak dobrze mi poszło.
W październiku przeczytałam:
1. Antonina Kozłowska - "Kukułka" ; 288 stron
2. Katarzyna Michalak - "Sklep z niespodzianką. Adela" ; 288 stron
3. Katarzyna Michalak - "Sklepik z niespodzianką. Lidka" ; 272 strony
4. Cecelia Ahern - "Dziękuję za wspomnienia" ; 320 stron
5. Katarzyna Michalak - "Rok w Poziomce" ; 310 stron
6. Kristin Hannah - "Zimowy ogród" ; 368 stron
7. Katarzyna Michalak - "Wiśniowy dworek" ; 312 stron
8. Magdalena Witkiewicz - "Pierwsza na liście" ; 345 stron
9. Katarzyna Michalak - "W imię miłości" ; 280 stron
10. Liliana Fabisińska - "Córeczka" ; 320 stron
11. Rebecca Winters - "Fundusz małżeński" ; 448 stron
12. Elizabeth Berg - "Zdarzyła się miłość" ; 368 stron
13. Cecelia Ahern - "Sto imion" ; 448 stron
14. Richard Paul Evans - "Papierowe marzenia" ; 304 strony - recenzja już wkrótce na blogu
Tak więc w tym miesiącu przeczytałam 4671 stron, co daje średnio 151 stron.
Najlepsza książka:
Większość mi się podobała, ale za serce najbardziej chwyciła mnie powieść Kristin Hannah "Zimowy ogród".
Najgorsza książka:
Tu nie mam problemu ze wskazaniem. "Zdarzyła się miłość" Elizabeth Berg.
Już dawno nie miałam tak genialnego wyniku. Jak zobaczyłam to wszystko, to aż zwątpiłam. Pomimo nauki znajduję czas, żeby oddać się mojemu ulubionemu zajęciu. Mam nadzieję, że w listopadzie będzie podobnie, zważając na to, że nadeszły zimne i ciemne jesienne wieczory.
A u was jak z czytelniczym wynikiem w październiku?
Do napisania :D

piątek, 30 października 2015

"Sto imion"

Hej :* trochę mnie tu nie było, ale wróciłam do szkoły po chorobie, no i troszkę się na mnie zwaliło. Jestem załamana, bo na najbliższe dwa tygodnie mam zapowiedziane tak dużo kartkówek i sprawdzianów, że nie wiem, jak mi się uda tego wszystkiego nauczyć. Do tego zbliżająca się próbna matura, którą jestem tak przerażona, że na samą myśl chce mi się płakać. Boję się strasznie, mimo, że to dopiero próbna. Nie wiem, jak to będzie, ale mam nadzieję, że uda mi się przezwyciężyć ten stres, bo jak nie to zemdleje w tej sali.
Ale nie zanudzam was już dłużej moimi sprawami tylko przechodzę do recenzji książki, którą ostatnio czytałam.

"Sto imion" to powieść znanej mi już Cecelii Ahern.
Kitty Logan jest młodą dziennikarką, która chce osiągnąć sukces. Kiedy zjawiają się u niej kobiety, które twierdzą, że nauczyciel, wykorzystywał je seksualnie, Kitty bez namysłu podejmuje się nakręcenia filmu. Okazuje się jednak, że oskarżenie było nie słuszne i przez to cała jej kariera legła w gruzach. Dziewczyna jest załamana i nie może uwierzyć, że tak się dała podejść.
Dodatkowo jej przyjaciółka i mentorka Constance ma raka i umiera. Kitty nie chce się z tym pogodzić, gdyż to jej zawdzięcza swoją karierę. Constance, mimo swoich problemów, wspiera przyjaciółkę i wspomina jej o artykule, który chciała napisać.
Po śmierci Constance, Kitty żeby się nie załamać i żeby naprawić szkody, które wyrządziła swoim programem, postanawia zająć się pomysłem przyjaciółki. Wspierają ją w tym mąż zmarłej Constance i jej przyjaciele Steve i Sally.
Dziewczyna nie wie, jak zabrać się za to zadanie, ponieważ Constance nie zostawiła żadnych wskazówek, ani nie objaśniła na czym ten artykuł miałby polegać. Zdesperowana Kitty, żeby udowodnić sobie i innym, że nie jest całkiem pozbawiona skrupułów, zaczyna poszukiwać te osoby.
Udaje jej się dotrzeć do sześciu osób. Z jednymi idzie łatwiej, z drugimi trudniej, jednak Kitty się nie poddaje i w końcu udaje jej się do nich zbliżyć. Poznaje ich historie i zaprzyjaźnia się z nimi. Pomaga każdemu przełamać jakieś swoje słabości. Razem wyruszają w podróż, na której mają sobie coś udowodnić, pokazać, że jeżeli się chce, to można wszystko.
Czy uda się im zaprzyjaźnić i pokonać wszelkie słabości? I czy Kitty wybaczy sobie błąd, który popełniła i za który musiała zapłacić?

Książka bardzo, bardzo fajna.
Jak już wspominałam, nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorką. Przeczytałam już "Dziękuję za wspomnienia" i "P.S. Kocham Cię".
"Sto imion" jest lepsze niż "Dziękuję za wspomnienia", ale gorsze, niż "P.S. Kocham Cię".
Powieść jest bardzo realistyczna. Pokazuje, co dzieje się w mediach i jakimi okropnymi ludźmi potrafią być dziennikarze.
Kitty jest bardzo naiwna. Tak chyba mogę ją określić. Wierzy wszystkiemu i wszystkim. Nie ma zdrowego rozsądku. W niektórych rzeczach dziecko dostrzegłoby kłamstwo, ale ona nie. Na początku była też bardzo bezwzględna. Próbowała dojść po trupach do celu. Później chciała się zrehabilitować i w moich oczach jej się to udało. Mimo to bardzo ją polubiłam, za to, że pokazuje, że wszystko jest możliwe.
Jest w powieści wątek miłosny, ale nie jest on na pierwszym miejscu. Wydaje mi się, że bardziej już wyrysowana jest tu przyjaźń. Ta, która jednoczy daną grupę osób z podobnymi problemami. Jest tu ukazana siła przyjaźni.
Książka ogólnie świetna, taka, którą może przeczytać każdy i myślę, że każdemu się spodoba. Pokazuje życie codzienne i można się spokojnie wtopić w świat książki i zapomnieć o wszystkim innym.
Moja ocena 8/10.
Do napisania :D

wtorek, 27 października 2015

"Zdarzyła się miłość"

Hej :* Przychodzę do was z kolejną recenzją. Niestety wróciłam już do szkoły, chociaż moje zdrowie dalej pozostawia wiele do życzenia. I nie dość, że przeziębienie, to jeszcze muszę ponadrabiać zaległości, których sobie narobiłam przez ten tydzień nieobecności. Już dzisiaj spadło na mnie wszystko na raz i to był brutalny powrót do rzeczywistości.

Cały czas czekam też niecierpliwie na "Julkę 4" pani Beaty Andrzejczuk, która ma pojawić się już w listopadzie.
Nie mogę się też doczekać drugiej części "Kosogłosa".
Aby umilić sobie to oczekiwanie zanurzam się w innych światach, światach książek.

Tym razem weszłam w świat bohaterów powieści Elizabeth Berg, "Zdarzyła się miłość".
Irene i John są po rozwodzie. Mają osiemnastoletnią córkę Sadie. Każde z nich żyje w innym mieście i nie przepadają za sobą. Mają też swoich partnerów, z którymi dzielą obecnie życie. Łączy ich tylko córka. Sadie mieszka z matką, ale ma dość jej nadopiekuńczości. Za to do ojca ma żal, że nie angażuje się w jej życie.
Sadie zakochuje się w koledze ze szkoły, Ronie, który niespodziewanie podbił jej serce. Dziewczyna czuje jednak jakiś dystans, który chłopak wytwarza między nimi. Jednak nie chce rezygnować z miłości. Młodzi postanawiają wyjechać razem na weekend.
Sadie wie, że matka w życiu się na to nie zgodzi, więc mówi jej, że jedzie ze znajomymi na wspinaczkę skałkową. Na to Irene też nie chce się zgodzić, ale John przekonuje ją.
Kiedy jednak Sadie nie odzywa się i nie wraca do domu Irene wpada w panikę. Dzwoni do Johna, który natychmiast przylatuje do niej.
Rozpoczynają poszukiwania dziewczyny.
Okazuje się, że Sadie została porwana. Dziewczyna przeżyła chwile grozy siedząc sama, zamknięta w jakiejś szopie i wolność zawdzięcza Ronowi, który ją uratował.
Młodzi postanawiają wziąć w tajemnicy ślub.
Kiedy Sadie wraca do domu i opowiada o wszystkim rodzicom, Ci są w szoku. Irene wpada w szał i każe natychmiast anulować ślub córce. John mam mieszane uczucia, co do tego. Widzi, że córka kocha Rona, ale coś mu podpowiada, że jednak jest za wcześnie.
Irene i John pod wpływem wszystkich tych wydarzeń zaczynają się do siebie zbliżać.
Czy uda im się uratować małżeństwo dla siebie i dobra córki? I czy Irene w końcu zaakceptuje wszystkie wybory i decyzje Sadie?

Hmm... Nie wiem, co powiedzieć o tej książce. Niby tak napisana jak wiele książek przed nią, ale jednak coś mi się tu nie podobało.
Irene i John są strasznie nieodpowiedzialni. Nie kochali się prawie wcale. Kiedy czytałam, jak się traktowali, to nie mogłam uwierzyć. I nawet nie chodzi tutaj o awantury i kłótnie, może one by coś dały, ale nie... tu jest tylko obojętność. Mijają się, ale się nie zauważają. Żadnych emocji, żadnych uniesień, no czegokolwiek. Oni nawet w dniu ślubu się wahali. No proszę, przecież nie wychodzi się za kogoś, kogo się nie kocha! Skrzywdzili tym nie tylko siebie, ale i niewinne dziecko.
John jeszcze jakoś później się ogarnia, bo próbuje ułożyć sobie życie, ale Irene... Ona jest beznadziejna. Co chwilę inny facet. Co chwilę kończy się jej jakiś związek, a ona od razu zamieszcza ogłoszenie w gazecie. No ludzie, przecież tak się nie da żyć. Posunęłabym się do tego, że ona nie potrafi kochać. Facetów nie może przy sobie tą miłością zatrzymać, a Sadie wręcz tą miłością zabija. Dziewczyna nie może wziąć oddechu, gdyż tak ją to przytłacza.
Sadie też mnie trochę irytuje... Nie wie, czego chce, ciągle się waha. Wzięła ślub z Ronem, bo tak bardzo go kocha, a później jednak nie wie, czy go kocha. Myślę też, że dużo w tym winy Irene i Johna, którzy nie nauczyli jej, jak żyć w małżeństwie, jak kochać.
Jedyną postacią, która tu jest normalna jest Ron. I chociaż na początku wydawał mi się podejrzany, to potem jednak okazał się najbardziej pozytywnym bohaterem tej powieści.
Muszę przyznać, że czytając opis nie tego się po książce spodziewałam. Jest płytka, niczego się z niej nie wynosi. Nawet nie mogę powiedzieć, że jest to książka taka do poczytania, żeby się oderwać. Bardzo się przy niej męczyłam.
Nie sięgnęłabym po nią drugi raz i nie żałuję, że ją kupiłam, tylko dlatego, że kosztowała sześć złotych i mam ją komu ewentualnie przekazać dalej.
Moja ocena to 3/10.
Do napisania ;)

sobota, 24 października 2015

"Fundusz małżeński"

Hej :* I kolejna recenzja jest gotowa. Tym razem sięgnęłam po książkę z mojego zbioru, którą nabyłam niedawno. Opis długi nie był, więc nie mogłam powiedzieć nic konkretnego, ale jakoś tak mnie urzekła, że ją kupiłam.

"Fundusz małżeński" to książka Rebeccki Winters.
Trojaczki Greer, Piper i Olivia to dwudziestosiedmioletnie kobiety. Są zaradne, prowadzą swoją firmę, która robi kalendarze pod szyldem "Tylko dla kobiet". Siostry nie mają natomiast mężów, ani rodzin. Kilka znajomości zawierały, nie wiążąc się z nikim na dłużej.
Kiedy umiera ojciec kobiet zostawia im w spadku po pięć tysięcy dolarów. Za te pieniądze każda ma znaleźć sobie męża.
Siostry nie przywiązują do tego dużej wagi, ale marzą o wakacjach. Postanawiają wyruszyć do Włoch, wynająć katamaran i pływać po Morzu Śródziemnym. Jeżeli przy okazji uda im się znaleźć mężów będą mogły z czystym sercem podróżować. Postanawiają uwieść trzech mężczyzn, a potem ich zostawić. W ten sposób uważają, że spełnią warunek rodziców.
Kobiety ruszają na przygodę życia, jednak od początku wszystko idzie nie tak. Na lotnisku zostają zatrzymane i przesłuchiwane. Kiedy udaje im się dotrzeć na katamaran mężczyźni, którzy go prowadzą, Max, Luc i Nicolas, wydają się podejrzani, a z jednym miały już do czynienia i dziwnie się to zakończyło. Na łódce giną ich wisiory, rodzinne pamiątki, które dostały od rodziców na szesnaste urodziny. Siostry uciekają z katamaranu i próbują dopłynąć do brzegu, żeby zgłosić sprawę na policję. Jednak osiągają taki skutek, że same zostają aresztowane. Kiedy mężczyźni wyciągają je z kłopotów zdradzają siostrom, że biżuteria pewnego królewskiego rodu została skradziona, a one mają wisiory, które między innymi zaginęły. Kobiety niedowierzają im i przy najbliższej okazji uciekają znowu. Lecz i tym razem nie udaje się przechytrzyć trzech kuzynów królewskich rodów.
Pod wpływem całej historii siostry zakochują się w przystojnych mężczyznach, jednak nie jest to takie proste, jakby się mogło wydawać.
Czy uda się odzyskać zaginioną biżuterię? I czy siostry trafią do serc swoich wybranków i będą żyli długo i szczęśliwie?

Książka bardzo fajna. Przyznam się, że nie spodziewałam się czegoś takiego po zwykłym romansidle. A jednak myliłam się, co przyznaję z dużą radością.
Cała książka jest podzielona na trzy części. W pierwszej jest opisana historia Maksa i Greer, w drugiej Olivii i Luca, a w trzeciej Piper i Nicolasa. Mimo to powieść tworzy harmonijną całość, gdyż przeplata się tu wątek skradzionej biżuterii. Ich przygody też następują po sobie i w drugiej części wiemy, co dzieje się u Maksa i Greer. Wszystko to jest tak doskonale dograne, że naprawdę nie ma się do czego przyczepić.
Pary są bardzo kontrastowe. Każdy jest inny, każdy inaczej patrzy na świat, każdy przeżył swoje przygody, które odbijają się na teraźniejszości.
Jak w każdym romansie przez cały czas musi się dziać coś, co uniemożliwia ich miłość i dopiero na samym końcu się schodzą. Ja jednak nie mogłam wytrzymać i aż coś mi się w środku przewracało, bo tak niewiele brakowało, żeby byli razem. Dwa słowa: "Kocham Cię". Nic więcej. A oni ciągle tego unikali.
Nie dziwię się Greer, że nie chciała być z Maksem, że tak trudno było jej wypowiedzieć owe słowa. W końcu podejrzewały ich o kradzież i niecne zamiary.
Nie dziwiłam się też Lukowi, że trudno mu się było otworzyć przed jakąkolwiek kobietą, po tym co przeszedł. Choć wystarczyłaby tylko jedna rozmowa z pewną osobą.
Natomiast najbardziej frustrowałam się przy ostatniej parze, gdzie naprawdę brakowało tylko tego. On kochał ją, ale ją zranił, a ona kochała jego i też powiedziała mu parę nie miłych i raniących słów. Tu była wina ich obojga.
No, ale pomijając ten szczególik, to historia jest wciągająca i zabawna. Nie raz uśmiechałam się do siebie czytając.
Moja ocena to 9/10.
Do napisania :D

piątek, 23 października 2015

"Córeczka"

Hej :* Moja choroba nadal trwa i dobra passa do czytania też :D Przeczytałam całą książkę w siedem godzin. Dla mnie to był szok, że tak szybko mi poszło. No, ale książka ciekawa, więc nie było trudno.

"Córeczka" to książka Liliany Fabisińskiej.
Agata jest szczęśliwą matką sześcioletniego Filipa i żoną Marcina. Pracuje na uczelni, jest także psychologiem, znanym z telewizji.
Pewnego dnia do drzwi Agaty puka młoda dziewczyna. Przypomina Agacie o obietnicy, którą jej kiedyś złożyła.
Agata przypomina sobie swój romans z przed ośmiu lat.
Po nieudanym związku przez przypadek poznaje Grzegorza. Mężczyzna sam wychowuje córkę, po tym, jak zostawiła go żona. Między Grzegorzem a Agatą wybucha namiętność. I chociaż nie widzieli się nigdy w życiu, to planują wspólne życie.
Jej romans trwał krótko, kilka dni, lecz w tym czasie Agata składa pochopnie obietnicę małej Zuzi. Po rozstaniu kobieta poznaje Marcina i z nim zakłada rodzinę. Jednak cały czas zastanawia się, co się stało z Zuzią.
Kiedy dziewczyna staje w drzwiach, do Agaty wracają wszystkie wspomnienia. Próbuje jej pomóc, ale Zuza znika tak szybko jak się pojawia. Dopiero za którymś razem wyznaje, że jej ojciec miał wypadek i oprócz tego okazało się, że ma HIV.
Kobieta jest przerażona. Boi się, że wynik testu wyjdzie dodatni, przez co zarażeni mogą być także Marcin i Filip. Agata nie wie, co zrobić przez te kilka dni do otrzymania wyniku. Odtrąca męża, przez co ten zaczyna podejrzewać ją o romans. Agata przechodzi trudne chwile i nie ma w nikim oparcia.
Zastanawia ją też, co jeszcze Zuza ukrywa przed nią. W końcu dowiaduje się o tajemnicach Zuzy i wspólnie zaczynają śledztwo, kto przyczynił się do zarażenia Grzegorza.
Czy uda im się do tego dojść? I czy Agata nieświadomie naraziła swoich bliskich na śmierć?

Książka jest cudowna i bardzo wciąga. Zastanawiałam się co będzie dalej i o co chodzi Zuzie.
Autorka ma bardzo fajny styl pisania. Podoba mi się to, że nie rozciąga akcji, nie stwarza kolejnych problemów, tylko pisze konkretnie, skupiając się na tym, co porusza w swojej powieści.
Postać Agaty jest bardzo... kolorowa.
Nie wiem, jak to nazwać, ale była naiwna. Patrząc na to, jak wyglądał jej związek z Grzegorzem... No nie można inaczej tego nazwać. Jak można snuć tak poważne plany, z mężczyzną, którego się na oczy nie widziało? Jak Agata wspominała to, jak ta sprawa wyglądała, to nie mogłam uwierzyć, że można być tak naiwnym i głupim. Jak można, chociaż była psychologiem i wiedziała, jak to się może skończyć, obiecywać dziecku gruszki na wierzbie? Robić jej nadzieję, po tym jak została skrzywdzona przez matkę? Dla mnie to jest nie do wiary...
Nie podoba mi się też, że kiedy okazało się, że może mieć HIV nie powiedziała tego mężowi. W ogóle denerwują mnie te kobiety, które nie rozmawiają z mężem, nie mówią o problemach, unikają tego. Może przez to, że jestem nauczona, że o wszystkim się rozmawia. Moi rodzice zawsze problemy rozwiązują razem. Dlatego ja nigdy bym tak nie postąpiła i nie podoba mi się to u tych kobiet. Bo nie jest to pierwsza książka, w której spotykam się z tym problemem.
Pomimo tego jednak książka jest genialna i bardzo mi się podobała. Jest to powieść, po której można sięgnąć w każdej wolnej chwili, żeby oderwać się od codziennych spraw i poczuć trochę tajemniczości książki.
Moja ocena 8/10.
Do napisania :D

czwartek, 22 października 2015

"W imię miłości"

Hej :* Dalej nadrabiam tak, jak obiecałam.

Drugą książką jest "W imię miłości" Katarzyny Michalak.
Edward jest czterdziestokilkuletnim właścicielem dworku na Jabłoniowym Wzgórzu. Mężczyzna jest kawalerem i oprócz ludzi, którzy u niego pracują, mieszka sam. Pewnego dnia pojawia się dziewczynka o imieniu Ania i mówi, że mężczyzna jest jej dziadkiem. Edward przypomina sobie, jak kilka lat temu na progu jego domu stanęła kobieta z małą dziewczynką, mówiąc, że jest jego córką. Ten jednak wyrzucił je. Maria, gospodyni Edwarda, wstawia się jednak za małą Anią i w ten sposób w Edwardzie budzą się uczucia do małej nieznajomej.
Wraz z Anią do Jabłoniowego Wzgórza przychodzi tajemniczy Ned Starski. Przyprowadza Anię do domu dziadka i chcę się nająć u niego jako stajenny. Mężczyzna ma podejrzaną przeszłość. Został skazany za zabójstwo i nic więcej o nim nie wiadomo. Jednak Edward postanawia przyjąć Neda do pracy.
Ned zaprzyjaźnia się z małą Anią. Także Maria zaczyna lubić nieznajomego mężczyznę.
Ania opowiada dziadkowi o tym, co się dzieje z jej mamą. Okazuje się, że kobieta ma raka mózgu, którego prawie nikt, nie jest w stanie zoperować.
Edward bez namysłu jedzie do córki. Na miejscu okazuje się, że jest jeden lekarz, który jest w stanie podjąć się operacji. Jest ona niestety bardzo kosztowna. Edward bez namysłu rzuca wszystko, sprzedaje ukochane konie i załatwia córce tą operację.
W tym czasie do Jabłoniowego Wzgórza przyjeżdża Weronika, znana dziennikarka. Chce odpocząć w zaciszu dworku. Jednak kobieta bardzo angażuj się w życie jej mieszkańców, zwłaszcza Neda.
Dworek odwiedza także Marlena i jej matka. Dziewczyna jest córką zmarłego brata Edwarda, Ernesta. Niestety nie jest to miły gość. Marlena od początku zaczyna mieszać w życiu mieszkańców dworku. Wszyscy mają z nią utrapienie i nie mogą się jej pozbyć. W końcu dziewczyna posuwa się za daleko...
Wszystkie tajemnice wychodzą na jaw. Ned musi wyjechać, bo od teraz już nie ma życia w małej wiosce.
Czy operacja mamy Ani się uda? Kim tak naprawdę jest Ned? I czy wszyscy w końcu zaznają spokoju?


Książka, jak każda książka pani Michalak, przecudowna. Jest to druga część całej serii i chyba najmniej mi się podoba. Co oczywiście nie znaczy, że nie jest fantastyczna.
Jak zwykle lekkie pióro autorki, fajnie i szybko się czyta. Nie można się też oderwać od przygód małej Ani. Bardzo denerwowałam się, co się stanie z mamą małej. Mimo, że przeczytałam książkę "Dla Ciebie wszystko" i mniej więcej wiedziałam, jak się wszystko skończy, to nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Naprawdę. Autorka jest tak genialna, że nawet znając koniec całej historii denerwowałam się tym, co będzie dalej.
Nie wiedziałam też, że Marlenka jest aż tak podła. Też wiedziałam, co dziewczyna zrobiła, i co robiła potem, ale żeby aż tak... Nie mieści mi się to w głowie. Już wiem dlaczego później Ned nie mógł jej ścierpieć. Ja bym ją chyba zatłukła... No, ale wtedy niczym bym się od niej nie różniła, więc zostawię ją może w spokoju :P
W ogóle Marleny są okrutne i podłe. Mam przykład w prawdziwym życiu. Także, trzymajcie się z dala od jakiejkolwiek Marleny :P Nigdy też tak nie nazwę swojej córki.
Ale wracając do książki. Jak każdą powieść tej autorki polecam w ciemno, bo są cudowne.
Moja ocena 8/10.
Do napisania :D

"Pierwsza na liście"

Hej :* Dalej zalegam w łóżku chora, i dalej czytam. Znowu nazbierały się dwie książki do recenzji, ale nie miałam siły ich zamieszczać. Dzisiaj jest trochę lepiej, więc nadrabiam.
Książką, która pierwsza doczeka się recenzji jest książka Magdaleny Witkiewicz "Pierwsza na liście".

Książka opowiada o historii kilku kobiet.
Partycja jest chora na raka. Umiera. Sama wychowuje dwie córki. Postanawia zabezpieczyć je, aby w przyszłości nie zostały same. Pisze do nich listy i zostawia listę. Na tej liście znajdują się nazwiska ludzi, którzy mają im pomóc.
Karola jest córką Patrycji. Czuje się samotna i zagubiona. Dziewczyna odkrywa listy i postanawia odszukać najważniejsze osoby dla jej matki.
Ina jest znaną dziennikarką. Piękna kobieta, nie przywiązuje większej uwagi do życia. Żyje tylko pracą. Wszystko to, co robi ma z nią związek. Nie ma rodziny, z rodzicami się pokłóciła. Dla nikogo nie ma ciepłych uczuć. Jest bezwzględna i wyrachowana.
Grażyna to młoda kobieta, matka dwójki dzieci. Nie może przeboleć straty męża. Chodź minęło dużo czasu ciągle czuje pustkę w sercu i obwinia się o jego śmierć. Jednak pewnego dnia dostaje wiadomość, która odmienia jej życie i nadaje mu sens.
Róża natomiast jest kobietą, która bardzo pomaga Grażynie. To dzięki niej kobieta podejmuje jedną z najważniejszych decyzji swojego życia. Zawdzięcza jej też to, że w końcu mogła wyrwać się z żałoby.
Z pozoru kobiety nic nie łączy, ale jednak okazuje się inaczej.
Karolina trafia na Inę poszukując osoby z listy. Ina jest tą pierwszą na liście. Na początku wyrzuca Karolę z domu, ale potem coś podpowiada jej, że nie może tej sprawy tak zostawić.
Karola opowiada Inie o swoim życiu i matce. Kiedy Ina dowiaduje się, że to Patrycja jest jej matką wspomnienia wracają. Także Ina opowiada historię, która zmienia całe życie dziewczyny. Nie może uwierzyć w to, co stało się ponad dwadzieścia lat temu.
Ina bez namysłu postanawia pomóc przyjaciółce.
Czy miłość jest ważniejsza od przyjaźni? Co tak naprawdę połączyło kobiety? I czy mimo błędów przeszłości przyjaźń się odnowi?

Książka jest historią pięciu kobiet. Kobiety wyjechały pod namioty i tam wszystkie dowiadują się, jak było naprawdę.
Powieść podzielona jest na trzy części.
Pierwsza jest rozmową Karoli z Iną. Ina opowiada o przeszłości i przyjaźni z jej matką i ojcem, natomiast Karola, o tym jak dowiedziała się o liście i jak próbowała odnaleźć każdą osobę.
Druga część jest o Róży i Grażynie. Jak się poznały i historie ich życia.
Natomiast trzecia część opowiada już o teraźniejszości. Co dzieje się z kobietami i ich życiem. Oraz kim dla siebie są.
Książka bardzo fajna na jesienno-zimowe wieczory. Na chorobę też polecam ;)
Powieść cudownie się czyta, jest łatwa w rozumieniu i przyswajaniu. Jest kilka sytuacji, w których robi się ciepło na sercu.
Co do problemu, który tu występuje, przyjaźń czy miłość... Wydaje mi się, że przyjaźń zwłaszcza patrząc na całość sytuacji tu występującej. Mając przyjaciółkę ileś lat, zwierzając się je ze wszystkiego, kochając jak siostrę... Nie, nie straciłabym jej przez wzgląd na faceta. Mam dwie przyjaciółki, które są częściami mnie samej. Znają mnie tak dobrze, jak ja siebie samą. Nie zaryzykowałabym tego, tych wspólnie spędzonych chwil, tych przeżyć i wspomnień, na rzecz człowieka, który na to nie zasługiwał. Mężczyzn można mieć ileś tam, a przyjaciółki ma się na całe życie.
Na końcu każda z kobiet... Nie, tego wam nie powiem, czy kończy się dobrze, czy źle. Zachęcam was do sięgnięcia po tę powieść, bo naprawdę super.
Moja ocena 7/10.
Do napisania :D

wtorek, 20 października 2015

"Wiśniowy Dworek"

Hej :* I drugi post tego dnia, ale jak już wszystko sobie ogarniam i mam czas to czemu nie :D
Druga książką, którą chciałam wam zrecenzować jest książka, jakże wspaniałej Katarzyny Michalak, "Wiśniowy Dworek".
Danusia jest trzydziestoletnią kobietą. Mieszka w Wiśniowym Dworku, który jest całym jej światem. W swoim miejscu na ziemi, otworzyła szkołę, której jest dyrektorką i uczy wiejskie dzieci. Uwielbia to, co robi i nie chciałaby tego zamienić na nic innego. Cień, na jej szczęśliwe życie rzuca stary, schorowany ojciec. Kobieta ma ośmioro starszego rodzeństwa, ale to ją ojciec wykorzystuje, to ona jest na każde jego zawołanie. Mężczyzna nigdy nie okazywał czułości i miłości córce. Dziewczyna jednak nie potrafi nie pomagać ojcu.
Danka jest młodą panią bizneswoman. Prowadzi firmę i mieszka w Warszawie. Nie wyobraża sobie innego życia. Jej kochający rodzice wspierają jedynaczkę we wszystkim. Danka wyrastała w miłości i cieple rodzinnego domu.
W życiu obu kobiet pojawia się nieznajomy mężczyzna, obdarzając je prezentem. Tygodniowym pobytem nad morzem. Kiedy kobiety się tam spotykają są w szoku. Są identyczne. Okazuje się, że są bliźniaczkami. Kobiety nie mogą uwierzyć i zaczynają swoje dochodzenie, wypytując o swoje życie i próbując dowiedzieć się, jak to się stało, że zostały rozdzielone.
Mało tego okazuje się, że mają jeszcze brata. Rodzeństwo nie może uwierzyć, że w końcu się odnaleźli. Na jaw wychodzą tajemnice, które wywracają do góry nogami życie całej trójce.
Danusia poznaje nad morzem przystojnego Rogera, Kanadyjczyka, który okazuje się spadkobiercą jej ukochanego dworku.
Danka natomiast zakochuje się w Arielu, we wspólniku i przyjacielu brata.
Jak potoczą się losy rodzeństwa? Dlaczego zostali rozdzieleni? I czy wszyscy zaznają spokoju i będą mogli żyć długo i szczęśliwie?
No i jak tu nie zachwycać się nad kolejną książką pani Katarzyny Michalak? No po prostu nie da się. Jest to kolejna cudowna książka.
Wiedziałam mniej więcej, co się tu wydarzy, dzięki książce, którą przeczytałam już wcześniej, dzięki "Dla Ciebie wszystko". Jednak nie przeszkadzało mi to w przeżywaniu tego, co się wydarzy.
Było tu kilka momentów, w których na moich ustach pojawiał się uśmiech.
Bardzo polubiłam Daniela już wcześniej, a teraz tylko utwierdzam się w przekonaniu, że jest cudowny. Troszczy się bardziej o siostry niż o siebie. Kocha je bezwarunkowo.
I w sumie jest tu najbardziej pokrzywdzony, bo najgorzej trafił. Danusia została z biologicznym ojcem, chociaż ten nie był zbyt dobrym rodzicem, ale jednak jej, jako jedynej, nie oddał. Danka za to trafiła na kochających rodziców, którzy uwielbiali ją pomimo wszystko.
Cały czas zastanawiam się, dlaczego biologiczny ojciec to zrobił. Nie mieści mi się w głowie, żeby można było oddać takie kruszynki. Dzieci są cudowne, więc jak można się ich z zimną krwią pozbyć. Niestety tego już się nie dowiemy. Ale miejmy nadzieję, że musiał mieć ważny powód. Próbował to zrekompensować, ale czy pieniądze są w stanie wynagrodzić to wszystko... Raczej nie.
Ale powieść zachwyca, więc zachęcam was to sięgnięcia po tę pozycję Katarzyny Michalak, a nie zawiedziecie się, jak zwykle, na jej książkach.
Moja ocena 9/10.
Do napisania :D

"Zimowy ogród"

Hej :* Cieszę się, że mogę dodać posta po nie długim czasie. Książka została przeczytana już w piątek, ale dopiero teraz mam czas na recenzję.
Niestety leżę w łóżku z gorączką i umieram. Ma to jedynie taki plus, że mogę czytać. Chociaż tu różnie bywa, bo jak się czuje tragicznie, to nawet na czytanie nie mam siły. No, ale recenzję dodam, bo się zaczyna zbierać tych przeczytanych książek.
"Zimowy ogród" to książka autorstwa Kristin Hannah.
Meredith i Nina to dwie siostry. Nigdy nie zaznały prawdziwej miłości matki. Tylko ojciec je kochał i rozumiał. Teraz już dorosłe kobiety, chodź starają się tego nie okazywać, mają żal do matki.
Nina jest znaną fotografką. Jeździ po świecie i w ten sposób poznaje kultury i życie różnych ludzi. Jej chłopak Danny jest taki sam, dlatego rozumieją się doskonale.
Meredith natomiast jest stateczną żoną i matką. Wraz z mężem Jeffem, którego kocha odkąd pamięta ma dwie córki, które już studiują. Pracuje w rodzinnej firmie i bardzo dobrze ją prowadzi.
Na kobiety spada nagle druzgocąca wieść. Ich ojciec umiera. Mężczyzna prosi żonę, aby ta dokończyła opowiadać córkom bajkę, którą zaczęła przed laty. Bajka opowiada o pewnej rosyjskiej dziewczynie.
Nina próbuje wymóc na matce, aby ta dokończyła bajkę. Kobieta jest jednak oporna. Nina prosi siostrę, aby ta pomogła przełamać opór matki. Meredith jednak nie ma zamiaru słuchać opowieści starszej kobiety. W dzieciństwie poprzysięgła sobie, że więcej nie będzie słuchać bajek opowiadanych przez matkę.
Nina jednak nie daje za wygraną. Nakłania matkę i siostrę do rozmowy. W ten sposób trzy kobiety zbliżają się do siebie.
Za to Meredith coraz bardziej oddala się od męża. Kobieta nie daje sobie pomóc w trudnej sytuacji. Ignoruje męża i całkiem przestają ze sobą rozmawiać.
Nina ciągle nie odpuszcza mamie opowieści bajki. Kobieta zaczyna się łamać i po kawałku opowiada dalsze losy Rosjanki Wiery. Meredith w pierwszym odruchu broni się przed tym. Jednak szybko poddaje się elektryzującemu głosowi matki i wciąga się w opowieść.
Opowieść prowadzi wszystkie trzy kobiety do Leningradu.
Czy córki odkryją w końcu prawdę o matce? Jak kończy się historia Wiery? I kim tajemnicza Rosjanka jest?
Kiedy skończyłam czytać książkę byłam wstrząśnięta. Inaczej się tego nazwać nie da. To co przeczytałam to po prostu... No brakuje mi słów na opisanie tego.
Kiedy skończyłam czytać, ryczałam jak głupia. Łzy płynęły mi po policzkach strumieniami. Nie byłam w stanie ich powstrzymać.
Losy Wiery poruszyły mnie do głębi. Płakałam nad jej losem. Było mi jej tak strasznie żal. Ta opowieść nie kończy się dobrze. Cała historia może i tak, chociaż... czy ja wiem? Trochę dobrze, a trochę nie. Trudno mi to określić. A koniec, całkiem koniec mnie totalnie rozwalił. Nie byłam w stanie się podnieść. Po prostu było mi tak smutno. I chociaż może przesłanie całej powieści jest dobre, to dla mnie to wszystko nie tak powinno wyglądać.
A co do samych sióstr, Niny i Meredith, to na początku wcale im się nie dziwiłam, że były złe na matkę. Mnie samą ona irytowała. No bo jak można traktować tak własne córki? Jednak pod koniec książki wszystko okazuje się inaczej.
Nina jest kobietą, która mimo tego, jaka matka dla niej jest, potrafi się od tego odciąć i zająć czymś, co jej wychodzi doskonale, czyli robieniem zdjęć. Myślę, że tak próbuje zapomnieć o tym, jaka matka była dla niej. Wydaje mi się, że jest twarda i nie lubi okazywać uczuć. Próbuje też w ten sposób zapomnieć. Dodatkowo przebywając w Afryce, czy jeszcze gdzie indziej nie musi spotykać się z kobietą.
Meredith natomiast chodź próbuje grać twardą to w środku rozpada się na kawałki. Pomaga rodzicom i chodź matka czasami ją irytuje i rani, to kobieta nie daje po sobie poznać, że ją to rusza.
Denerwuje mnie za to jej podejście do męża. Nie jeden facet widząc, że jego żona ma go gdzieś znalazłby sobie kochankę i tyle by go było widać. Jeff natomiast trwa cały czas przy żonie i chce jej pomóc, lecz ta go odtrąca. Mając takiego męża nie zachowywała bym się tak. On ją tak bardzo kocha, poświęca się dla niej, a ona głupia tego nie docenia.
I to jest jedyna rzecz, która mnie w tej książce denerwowała. Tak to cała książka jest arcydziełem i polecam ją z całego serca. Ja raczej rzadko płaczę przy książkach, bardziej przy filmach, a tu nie dało się pozostać obojętnym na tą powieść. Po prostu się nie dało.
Dlatego każdy musi po tą książkę sięgnąć.
Moja ocena to 10/10.
Do napisania :D

środa, 14 października 2015

Stosik książkowy

Hej :* Tak jak obiecałam wstawiam dla was stosik. Jest tego trochę :D Jak przeliczyłam to 15 książek :3 Bardzo się cieszę, że będę miała co czytać w najbliższym czasie. Chociaż nie wiem czy ten czas znajdę, ale postaram się. Zwłaszcza, że ostatnio pochłaniam powieści w tempie błyskawicy. Bardzo mnie to cieszy, bo trzeba się ukulturalniać. I pokazać tym wszystkim, którzy nie czytają, że warto czytać. Będę bronić tego zdania do końca :D
Więc, tak oto, prezentuje się mój stosik.

1. Richard Paul Evans- Papierowe marzenia
Tą książkę zakupiłam przez wzgląd na autora, którego bardzo lubię. Mam sentyment do jego twórczości, a w domu dwie inne jego powieści.
2. Cecelia Ahern- Sto imion
I tą książkę też kupiłam przez wzgląd na sympatię do autorki. Czytałam już inne jej książki, ale nie mam żadnej jej powieści w biblioteczce.
3. Katarzyna Michalak- Rok w Poziomce
Książka ta została wypożyczona z biblioteki, gdyż ostatnio nakręciłam się na twórczość tej autorki. Recenzja powieści jest już na blogu.
4. Katarzyna Michalak- Wiśniowy Dworek
I tu ta sama sytuacja, co wyżej. Ta książka również pochodzi z biblioteki.
5. Katarzyna Michalak- W imię miłości
I znowu to samo. Pożyczona przez wzgląd na autorkę.
6. Kristin Hannah- Zimowy ogród
Z tą autorką nie miałam przyjemności wcześniej się spotkać. Ale książka została polecona przez moją dilerkę (patrz pani pracująca w bibliotece ;)), a że opis mnie zaciekawił to wypożyczyłam.
7. Magdalena Witkiewicz- Pierwsza na liście
Powieść wypożyczona z biblioteki i również polecona przez panią bibliotekarkę.
8. Liliana Fabisińska- Córeczka
O tej książce słyszałam i chciałam ją przeczytać, więc kiedy tylko dostrzegłam ją w bibliotece, od razu wypożyczyłam.
9. Elizabeth Berg- Zdarzyła się miłość
Ta książka wpadła mi w oko w dyskoncie książkowym. Kosztowała całe 6 złotych, więc nie zawahałam się nawet chwili.
10. Rebecca Winters- Fundusz małżeński
A tu sytuacja jak wyżej.
11. Eden Maguire- Mroczny anioł
I ta także za całe 6 złotych :P Ale ten tytuł coś mi mówił, dlatego ją zakupiłam. Okazało się, że jest to książka, którą chciałam przeczytać i miałam ją na e-booku. Już się gubię w tym, co chcę czytać :P
12. Gayle Forman- Zostań, jeśli kochasz
O tej książce dużo słyszałam i zaintrygowała mnie. Postanowiłam, więc ją zakupić.
13. Gayle Forman- Wróć, jeśli pamiętasz
A że jest to druga część "Zostań, jeśli kochasz" także musiała zostać kupiona. Ja tak mam, że jak mam jedną książkę z serii, to już muszę mieć całość, nie może być pojedynczo. Dziwne, nie? :P
14. Colleen Hoover- Maybe someday
Wszyscy zachwycają się tą autorką i jej książkami, więc i ja postanowiłam się z nimi spotkać. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
15. Olga Gromyko- Wierni wrogowie
Tą z kolei książkę dostałam od mojej ukochanej cioci na urodziny. Ma świra na punkcie czytania jak ja, więc się uzupełniamy. Poleciła mi tą autorkę i kupiła jedną z jej książek. Zobaczymy, jaka będzie.
To już wszystko jeżeli chodzi o stosik. Mam nadzieję, że na żadnej pozycji się nie zawiodę i wszystko mi się spodoba. Czekajcie cierpliwie na kolejne recenzje.
Czytaliście coś z tych powieści? Co polecacie, a co nie?
Do napisania :D

wtorek, 13 października 2015

"Rok w Poziomce"

Hej :* Wracam do was po niedługim czasie. Jak wspominałam w ostatnim poście, wypożyczyłam dużo książek, mam też jeszcze kilka, które kupiłam. Także może w niedługim czasie na blogu pojawi się stosik książkowy. Ale przejdźmy już może do recenzji.
Oczywiście w wypożyczonych książkach nie mogło zabraknąć książek Katarzyny Michalak, którą szczerze uwielbiam i podziwiam. Tej autorki pożyczyłam trzy książki i chciałam napisać kilka słów o jednej z nich, a mianowicie "Rok w Poziomce".
Ewa jest ponad trzydziestoletnią kobietą po przejściach. Ojca nie znała, matka wyszła za mężczyznę, który nigdy nie interesował się nimi, a wręcz je gnębił. Potem sama Ewa trafiła na męża, który jej nie kochał. Kiedy jednak mężczyzna posuwa się do zepchnięcia Ewy ze schodów, ta nie wytrzymuje i zostawia go.
Ewa ma jedno marzenie. Chce mieć dom, swoje własne miejsce na ziemi. Ale do realizacji tego marzenia potrzebne są pieniądze, dużo pieniędzy. Ewa jednak ich nie ma i nie wie, jakim cudem
mogłaby je zdobyć. Jedynym jej ratunkiem jest przyjaciel, od którego może pożyczyć te pieniądze.
Andrzej prowadzi swoją firmę. Zgadza się pożyczyć przyjaciółce te pieniądze, ale pod warunkiem, że ta, w jego wydawnictwie, wyda bestseller. Dziewczyna kupuje dom i zaczyna poszukiwania książki, która ma szansę odnieść sukces. Podkochuje się też skrycie w Andrzeju i rani ją każda jego przelotna znajomość z kobietami.
Mimo to jednak Ewa próbuje o tym nie myśleć i całkowicie oddaje się pracy i odrestaurowaniu nowego domku. Przygarnia dwa psy i kota. I chociaż nie żyje dostatnio, a mężczyzna, w którym jest zakochana jej nie zauważa, to jest szczęśliwa pierwszy raz od dawna.
W końcu odnajduje autorkę potencjalnego bestsellera i zaprzyjaźnia się z nią. Okazuje się, że dziewczyna ma białaczkę. Andrzej, oczarowany Karoliną, zakochuje się w chorej kobiecie. Pierwszy raz na poważnie. Ewie pęka serce, ale usiłuje pokazać dobrą minę do złej gry.
Ewa zaczyna również podupadać na zdrowiu. Coraz gorzej się czuje i coraz mniej w niej siły.
W książce pojawia się również postać "Tej Michalak" przyjaciółki Karoliny. Jest to sama autorka. Kobieta ma bardzo duży wpływ na los Ewy i niejednokrotnie jej pomaga i podnosi na duchu.
Jak potoczą się losy bohaterów? I czy wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie?
Jedno słowo opisuje mój stan po przeczytaniu tej książki. Oczarowana!
Nie mogę wyjść z podziwu dla Katarzyny Michalak. Z książki na książkę przekonuję się o jej niesamowitym talencie.
Jak zwykle nie mogłam opanować śmiechu w niektórych fragmentach książki. Po prosu rozwalała :3
Podoba mi się też tu postać Ewy. Choć nigdy nie miała łatwo, nie użala się nad sobą, nie załamuje się, tylko bierze to, co jej życie daje. I chodź marzy o domu i rodzinie to nie rozpacza, że tego nie ma. Każdy ma marzenia, ale nie zawsze się one spełniają. I ona o tym wie.
Tak jak wspominałam dużą rolę odegrała tu "Ta Michalak". Doradza dziewczynie i zawsze trafnie. Ewa zastanawia się skąd kobieta to wszystko wie, ale ta nie chce jej nic powiedzieć. Jest tak jakby jej dobrym duchem. Strasznie mi się to podoba.
No i co jeszcze mogę napisać... Możecie się przygotować na zwroty akcji, bo tych tu nie brakuje. Byłam w szoku czytając, co się dzieje. I też miłe zaskoczenie... pojawiają się tu inne książki autorki. Aż się uśmiechałam czytając i przypominając sobie tamte emocje.
A co do emocji... Było ich tu naprawdę dużo. Nie raz musiałam zamknąć powieść i ochłonąć, bo nie byłam w stanie normalnie czytać.
Moja ocena to 10/10.
Tak więc po raz kolejny, zachęcam was do czytania książek tej autorki i przeżywania tych przygód, bo naprawdę warto.
Do napisania :D

sobota, 10 października 2015

"Dziękuję za wspomnienia"

Hej :* Coś ostatnio nie mam weny do nauki, więc rzucam się na książki :D Dzisiaj skończyłam czytać książkę i już poleciałam do biblioteki. Adoptowałam aż 6 książek. I to chyba przez wzgląd na żałosną minę jaką zrobiłam do pani bibliotekarki pytając: "Ile mogę pożyczyć?". Chyba zrobiło jej się mnie żal, bo powiedziała, że ile chcę :D Ale wracając do recenzji, to zapraszam was do jej przeczytania.
"Dziękuję za wspomnienia" to książka znakomitej pisarki Cecelii Ahern.
Joyce jest młodą kobietą. Jest w ciąży i długo starała się o dziecko. Jednak nieszczęśliwy wypadek przyczynia się do poronienia. Kobieta jest nieszczęśliwa. Nie może przeboleć straty. Podejmuje decyzję o rozwodzie z mężem, z którym od lat nic ją nie łączyło i o sprzedaży domu, z którym wiążą się nie miłe wspomnienia. Wprowadza się do ojca i pomaga mu. Po wypadku Joyce odkrywa w sobie nowe talenty. Umie mówić w kilku językach, wie wszystko o sztuce i architekturze. Oprócz tego zmieniają się jej upodobania. Zaczyna lubić inne rzeczy, niż dotychczas. Zdaje sobie sprawę, że wie o rzeczach, o jakich dotąd nie miała pojęcia. W jej snach pojawiają się również sceny z życia pewnego mężczyzny. Niezawodne przyjaciółki Kate i Frankie ruszają Joyce z pomocą. Usiłują dociec, skąd dziewczyna ma wizję i kim jest tajemniczy mężczyzna. Justin jest mężczyzną w średnim wieku. Ma za sobą nie udane małżeństwo i córkę Beę, którą bardzo kocha. Justin napisał wiele książek i wykłada na uniwersytetach. Przez zbieg okoliczności oddaję krew, czym nieświadomie komuś pomaga. Mężczyzna próbuje dowiedzieć się, do kogo trafiła. Dodatkowo jego myśli zaprząta piękna nieznajoma, do której coś go przyciąga. Za wszelką cenę chce dowiedzieć się, kim jest ta kobieta i dlaczego ma taki wpływ na jego życie. Pomagają mu w tym jego brat Al i żona Ala, Doris.
Co łączy Justina i Joyce? I czy mężczyzna dowie się kim tak naprawdę jest Joyce?
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Cecelią Ahern. Przeczytałam jej książkę pt."P.S. Kocham Cię".
I muszę przyznać, że tamta podobała mi się bardziej. W tej książce wszystko było zagmatwane i nic się tak naprawdę nie działo. Justin i Joyce szukali się przez całą powieść i nie mogli znaleźć. Frustrowało mnie to bardzo, bo to już się robiło nienaturalne. Normalnie milion razy by się już spotkali, a tu ciągle ich coś od siebie oddzielało. Koniec też nie jest za bardzo spektakularny. Kończy się tak... nijak. Ani nie ma pokazanej miłości, ani nienawiści.
Ta książka praktycznie cała taka jest. Mdła. Nic tu się za bardzo nie dzieje. Nic nie chwytało mnie za serce. Nie było zwrotów akcji, ani żadnych interesujących zdarzeń.
Książka jest dobra na rozerwanie się, ale nie polecam na nudne jesienne wieczory, bo idzie przy niej zasnąć. Taka książeczka do przeczytania, ale nic ponad to.
Było w książce kilka zabawnych sytuacji w tej całej farsie, która została opisana. Rozśmieszała mnie Doris i Al. Jako małżeństwo byli idealnie dopasowani i mega zabawni. Ale były to raczej odosobnione sytuacje. Nic mnie nie wzruszyło, ani nie zafascynowało.
Książka "P.S. Kocham Cię" była dużo lepsza. Stale czekałam co będzie w następnym liście, co się wydarzy dalej. Czytałam ją z zapartym tchem. A tu nic, kompletnie. Przeleciałam ją od początku do końca i po prostu zamknęłam, bez żalu w sercu, że to już koniec. A nawet trochę się ucieszyłam, że to już jest za mną.
A więc podsumowując. Polecam ją tym z was, którzy chcą po prostu poczytać coś luźnego. Jeżeli natomiast potrzebujecie adrenaliny i głębokich przeżyć, raczej bym po nią nie sięgała.
Moja ocena wynosi 5/10.
Do napisania :D

wtorek, 6 października 2015

"Sklepik z niespodzianką. Lidka"

Hej :* I znowu "połknęłam" kolejną książkę :D No nie dało się inaczej, nie dało i koniec. Tak mnie ciekawiły losy mieszkańców Pogodnej, że wszystko olałam totalnie, chociaż powinnam się uczyć na angielski. Ale czytanie ważniejsze.
Chciałam wam dzisiaj zrecenzować kolejną część losów pięciu przyjaciółek mieszkających w Pogodnej. Wszystkie wracają w komplecie, jak zwykle każda ze swoimi problemami.
Stasia jak zwykle nic się nie zmienia. W jej życiu nie zachodzą żadne zmiany, a kobiety znowu mogą liczyć na jej wsparcie i dobre słowo.
Konstancja, po ostatnich wydarzeniach, zostaje w szpitalu i tam próbuje dojść do siebie. Przy dziecku pomaga jej Lidka, która jest w swoim żywiole. Konstancja uświadamia sobie, że przez modeling straciła dużo ważniejszych rzeczy i próbuje je teraz odzyskać. Nieświadomie pomaga jej w tym Bartek Potocki. Młodzi zbliżają się do siebie.
Adela spełnia się jako matka i żona. Jest szczęśliwa dzięki życiu, które w końcu wiedzie. Dzieci dają jej dużo radości, a mężczyzna, którego kocha odwzajemnia jej uczucia. Jednak z czasem zaczyna jej czegoś w związku brakować. Męczy ją, że jej mąż nie potrafi podjąć samodzielnej decyzji, czy wyrazić swojego zdania, że za wszystko odpowiada ona. Próbuje coś zrobić, żeby do jej związku nie wdarła się rutyna. Kobieta ma też dość problemów wszystkich ludzi dookoła. Denerwuje ją, że ona musi je wszystkie rozwiązywać. Zaczyna myśleć o przeprowadzce.
Bogusia wciąż czeka na Wiktora. Kocha go i ślepo wierzy, że mężczyzna do niej wróci. Ale Wiktor wciąż i wciąż przedłuża swój pobyt w Australii, a dziewczyna traci nadzieję na jego powrót. Dodatkowo ma żal do Adeli, gdyż myśli, iż ta ciągle coś do Wiktora czuje i próbuje jej go odebrać. Przez nieporozumienie, Bogusia obraża się na Adelę.
Jakby Bogusia miała mało problemów, podczas przejażdżki konnej dziewczyna ma wypadek. W skutek spadku z konia łamię nogę i mdleje. Gdyby nie pomoc nieznajomego Oliwiera, nie wiadomo jakby się to skończyło. Mężczyzna na dłużej zadomawia się w Pogodnej i coraz więcej czasu spędza z Bogusią, pomagając jej w remoncie strychu i nie tylko... Pomiędzy nimi zaczyna się rodzić uczucie, a Bogusia zapomina nawet o Wiktorze.
A Lidka, bo to o niej jest ta część, przeżywa bardzo trudny okres. Po występku, którego się dopuściła nie może się podnieść. Ubolewa, że nie może mieć swoich dzieci. Bardzo by chciała, ale nie może donosić ciąży. W czasie pobytu Konstancji w szpitalu, zostaje opiekunką małego Kajtusia. W jej życie wstępuje nadzieja i radość. Kobieta nie widzi świata poza dzieckiem. W końcu rozwodzi się z mężem, ale traci dom, lecznice i samochód. Jednak nic nie jest jej potrzebne. Dla niej najważniejszy jest mały Kajtek. Lidka uświadamia sobie również, że jest zakochana w Igorze, który, z pozoru, nie odwzajemnia jej uczuć.
Lidka opisuje swoje dzieciństwo, wyjaśnia się, co się stało z jej bratem i rodzicami oraz dlaczego poślubiła byłego męża.
Czy wszystkie kobiety zaznają w końcu spokoju? Czy każda odnajdzie miłość swojego życia i swoje miejsce na ziemi? I czy ich historie zakończą się happy endem?
No to już chyba wiecie, co powiem... Cudooooo <3 Ostatnie strony czytałam z zapartym tchem. Co chwilę akcja wykonywała zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Nagle coś, co było pewne, okazywało się w ogóle całkiem inaczej. I muszę przyznać, że cudnie to autorka obmyśliła. Koniec po prostu powala, a mnie znowu robiło się ciepło na sercu. W pewnych chwilach wstrzymywałam oddech ze zdenerwowania, marząc, żeby wszystko skończyło się dobrze.
Bardzo podziwiam Panią Katarzynę Michalak, za to, co tworzy. Jest naprawdę wspaniałą pisarką, a każda kolejna jej książka tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu.
Bywały moment w których uśmiech pojawiał się na moich ustach, bez mojego udziału. Nie wiem jak Autorka to robi, ale nie byłam w stanie, tego uśmiechu pohamować. W innych momentach z kolei łzy cisnęły mi się do oczu, że tak, a nie inaczej, się to układa. Nawet mówiłam do książki: "No, weź mi tego nie rób. To nie może być prawda." Serio, naprawdę przy niewielu autorach mówię do książek, ale przy książkach pani Michalak oczywiście tak. Nie mogło być inaczej.
Dlatego bardzo polecam książkę, każdej kobiecie... i w sumie mężczyznom też. Żeby zrozumieli mentalność kobiety. Powieść porusza, wzrusza i pokazuje, co jest naprawdę ważne w życiu.
Świetna książka, żeby to zrozumieć, ale także, żeby po prostu poczytać o czymś, co może dziać się w każdym zakątku świata, co jest wszędzie prawdziwe.
Sięgajcie po powieści Katarzyny Michalak, bo naprawdę dużo można z nich wynieść.
Do napisania :D

poniedziałek, 5 października 2015

"Sklepik z niespodzianką. Adela"

Hej :* I kolejna książka przeczytana :D Nie wiem, co się dzieje, ale jakoś tak połykam ostatnio wszystkie powieści. Jak przyszłam w piątek z biblioteki, tak wczoraj skończyłam już pierwszą z książek, które wypożyczyłam. Powieść była tak cudowna, że nie mogło się to skończyć inaczej. O jakiej książce mówię? Możecie się domyślić... ;) Tak, tak, mówię o kolejnej powieści Katarzyny Michalak.
"Sklepik z niespodzianką. Adela" to kontynuacja książki "Sklepik z niespodzianką. Bogusia".
Ponownie spotykamy się z pięcioma przyjaciółkami, Konstancją, Stasią, Lidką, Bogusią i Adelą.
Bogusia próbuje ułożyć sobie życie po tym jak miłość jej życia, Wiktor, wyjechał. Nie pomaga to, że do Pogodnej po trzech latach wraca zaginiona żona Wiktora, Anna. Kobieta usiłuje Bogusię zniechęcić do Wiktora. Wyjaśnia się także tajemnica jej zniknięcia. Wiktor, dowiedziawszy się, co się stało, ponownie wyjeżdża, nie chcąc mieć nic do czynienia z żoną. Bogusia dostaje też możliwość kupienia na własność Sklepiku i mieszkania. Jednak pieniądze, które musiałaby na to przeznaczyć przerastają jej możliwości.
Konstancja spodziewa się dziecka, dziecka Igora. Kobieta nie zmienia swojego podejścia do życia, ani nie ukrywa niechęci do jeszcze nienarodzonego dziecka. Kobiety próbują pomóc przyjaciółce, ale ta nie chce dać sobie pomóc. Odtrąca wyciągniętą rękę przyjaciółek.
Lidka nadal cierpi u boku męża, którego nie kocha. Dodatkowo nie może pogodzić się z tym, że nie ma dziecka. Zazdrości Konstancji tego, że zostanie matką. Kobieta ma jakąś tajemnicę, ale nawet przyjaciółkom tego nie wyjawia. Dowiadują się tego przez przypadek. Przez to, że Lidka nie może już wytrzymać, dochodzi do tragedii.
Stasia nadal jest tą, która łagodzi wszelkie spory. Nudząc się w domu zaczyna pomagać Bogusi w sklepiku. Kobieta jest wycofana, ale zawsze znajdzie rozwiązanie z każdej sytuacji i każdemu pomoże.
Adela, jak sugeruje tytuł, jest w tej części główną bohaterką. Oprócz wydarzeń, które toczą się obecnie, opisane jest też jej dzieciństwo. Adela była najstarszą z rodzeństwa, która zawsze była tą najrozsądniejszą, najmądrzejszą, najbardziej bogatą i ustawioną życiowo. Kobietę męczy to, że zawsze musiała być idealna. Jako nastolatka zakochana była w Wiktorze, który odrzucił ją na rzecz Anny. Dziewczyna nawet po dwudziestu latach nie potrafi się z tym pogodzić, dlatego nigdy nie miała faceta, z którym chciałaby wziąć ślub. Jednak diagnoza, która nagle spada na Adelę, otwiera jej oczy na pewne sprawy. Dostrzega w życiu wartości ważniejsze od wyglądu i pieniędzy.
Czy bohaterki serii Sklepik z Niespodzianką ułożą sobie życie? I czy w końcu będą szczęśliwe?
Kolejne cudo genialnej Autorki <3 Nie mogłam się oderwać. Książkę pochłonęłam w dwa dni i już sięgnęłam po kolejną część, choć stos do nauki się piętrzy :P No choćbym nie wiem jak chciała, nie da się oderwać. Książka wciąga, hipnotyzuje, tak, że musisz się dowiedzieć, co będzie dalej.
Ta część pokazuje, że w życiu liczy się coś więcej niż dobra materialne i opakowanie. Pokazuje, że ważne, co ma się w środku, że ma się duszę.
Musze powiedzieć, że czytając, w pewnym momencie, pomyślałam, "ładna patologia". Naprawdę, nic innego na myśl się nie nasuwa. Po prostu masakra. Ale przez to jest jeszcze lepsza :D
Oceniam tę książkę 10/10. Tylko tak mogę uhonorować to arcydzieło. Inaczej tej książki nazwać się nie da.
Polecam ja każdemu, kto chciałby przeżyć jakąś przygodę, albo po prostu poczytać o codziennym życiu zwykłych kobiet. Liczę, że zachęcę was tym opisem i sięgniecie po więcej książek Pani Katarzyny Michalak.
Do napisania ;)

piątek, 2 października 2015

"Kukułka"

Hej :* Przychodzę do was z nową recenzją, jako, że postanowiłam jutro odwiedzić bibliotekę i chciałam oddać wszystkie książki. Tak więc przeczytałam kolejną książkę. Muszę przyznać, że nie było trudno, bo książka mnie bardzo zaciekawiła.
"Kukułka" to powieść Antoniny Kozłowskiej.
Książka opowiada o dwóch kobietach po trzydziestce.
Marta ma wszystko czego chce. Dom w luksusowej dzielnicy, kochającego męża, dobrze płatną pracę w korporacji. Jednak do szczęścia brakuje jej jednej, jedynej rzeczy. Dziecka. Marta nie może pogodzić się z tym, że nie ma dzieci. Dołuje ją to, że każda ciąża kończy się poronieniem. Jest na skraju załamania nerwowego. I nic nie pomaga to, że jej mąż cały czas trwa przy niej i kocha ją bezwarunkowo. Coś się w Marcie wypala.
Druga z nich, Iwona, jest samotną matką dwójki dzieci. Pracuje jako woźna w szkole i mieszka u mamy. Żyje biednie i ciągle brakuje jej pieniędzy na życie.
Los styka obie kobiety w bardzo krytycznych momentach ich życia. Iwona ledwo daje radę utrzymać dzieci, a Marta prawie wpada w depresje, nie mogąc mieć dziecka.
Iwona zgadza się zostać matką, która donosi i urodzi dziecko Marty i Filipa, za pieniądze. W Martę na nowo wstępują siły. Zaczyna przygotowywać wszystko na przyjęcie dziecka i próbuje zaprzyjaźnić się z Iwoną, której pomaga. W Iwonie jednak odzywa się instynkt macierzyński i nie chce oddać dziecka.
Czy Iwona zdecyduje się oddać dziecko do adopcji? I co zrobi Marta jeżeli okaże się, że kolejny raz coś stanie na przeszkodzie jej szczęściu?
Książka muszę powiedzieć budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony podoba mi się, bo ukazuje prawdziwe życie i problemy kobiet, a z drugiej... No nie wiem, ale denerwuje mnie postawa Iwony i Marty...
Kobieta długo się zastanawia, czy zgłosić się jako matka, która urodzi dziecko innym ludziom. Z jednej strony chciała żyć na wyższym poziomie, dać swoim dzieciom wszystko, czego zapragną. Z drugiej wie, że jest to trochę niemoralne i że nie wie, jak zareaguje, kiedy przyjdzie do przekazania dziecka.
W ogóle nie podoba mi się to, że dziecko jest tu ukazane jako rzecz, którą można sprzedać. Dziecko to najwspanialsza rzecz na świecie i trzeba się o nią troszczyć i dbać, a nie oddawać innym. Poza tym jest tyle dzieci, które pałętają się po domach dziecka. Takim maluchom też potrzebna jest rodzina. I oprócz tego, że się ma dziecko, to jeszcze robi się coś dobrego.
Marta też dziwnie się zachowuje. I chociaż rozumiem to, że chciałaby mieć dziecko, to już powód mnie do tego nie przekonuje. Na początku wydaje się, że chciałaby mieć je z takiego samego powodu jak reszta kobiet, potem coś się zmienia... Chce mieć dziecko z samej chęci posiadania, a nie dlatego, żeby je kochać i uwielbiać... Trochę wydaje mi się to egoistyczne. No bo co to za powód, że inne kobiety mają, że wszystkie chodzą z dziećmi... Powinna chcieć dlatego, żeby móc patrzeć na połączenie jej i męża, ich miłości... Nie wiem, może jestem za młoda, nie mam swojego dziecka i nie wiem o różnych sprawach, ale bardzo irytuje mnie takie patrzenie na tą sprawę. Zobaczymy czy za kilka lat mi się zmieni, ale znając mnie pewnie nie :P
Mogłabym  jeszcze pisać dalej, ale nie chcę zdradzić za dużo, bo nie byłoby przyjemności z czytania. Później wysuwa się problem na które mam swoje spojrzenie, podejrzewam, że różne od innych ludzi.
O czym mówię? Sięgnijcie po tę powieść i przeczytajcie, jest naprawdę fajna. I chodź denerwuje mnie zachowanie kobiet, to muszę powiedzieć, że książka mi się podobała i wciągnęła mnie. Liczę, że i wam się spodoba i sięgniecie po tę pozycję.
Do napisania :D