Hej :* Przychodzę do was z kolejną recenzją. Niestety wróciłam już do szkoły, chociaż moje zdrowie dalej pozostawia wiele do życzenia. I nie dość, że przeziębienie, to jeszcze muszę ponadrabiać zaległości, których sobie narobiłam przez ten tydzień nieobecności. Już dzisiaj spadło na mnie wszystko na raz i to był brutalny powrót do rzeczywistości.
Cały czas czekam też niecierpliwie na "Julkę 4" pani Beaty Andrzejczuk, która ma pojawić się już w listopadzie.
Nie mogę się też doczekać drugiej części "Kosogłosa".
Aby umilić sobie to oczekiwanie zanurzam się w innych światach, światach książek.
Tym razem weszłam w świat bohaterów powieści Elizabeth Berg, "Zdarzyła się miłość".
Irene i John są po rozwodzie. Mają osiemnastoletnią córkę Sadie. Każde z nich żyje w innym mieście i nie przepadają za sobą. Mają też swoich partnerów, z którymi dzielą obecnie życie. Łączy ich tylko córka. Sadie mieszka z matką, ale ma dość jej nadopiekuńczości. Za to do ojca ma żal, że nie angażuje się w jej życie.
Sadie zakochuje się w koledze ze szkoły, Ronie, który niespodziewanie podbił jej serce. Dziewczyna czuje jednak jakiś dystans, który chłopak wytwarza między nimi. Jednak nie chce rezygnować z miłości. Młodzi postanawiają wyjechać razem na weekend.
Sadie wie, że matka w życiu się na to nie zgodzi, więc mówi jej, że jedzie ze znajomymi na wspinaczkę skałkową. Na to Irene też nie chce się zgodzić, ale John przekonuje ją.
Kiedy jednak Sadie nie odzywa się i nie wraca do domu Irene wpada w panikę. Dzwoni do Johna, który natychmiast przylatuje do niej.
Rozpoczynają poszukiwania dziewczyny.
Okazuje się, że Sadie została porwana. Dziewczyna przeżyła chwile grozy siedząc sama, zamknięta w jakiejś szopie i wolność zawdzięcza Ronowi, który ją uratował.
Młodzi postanawiają wziąć w tajemnicy ślub.
Kiedy Sadie wraca do domu i opowiada o wszystkim rodzicom, Ci są w szoku. Irene wpada w szał i każe natychmiast anulować ślub córce. John mam mieszane uczucia, co do tego. Widzi, że córka kocha Rona, ale coś mu podpowiada, że jednak jest za wcześnie.
Irene i John pod wpływem wszystkich tych wydarzeń zaczynają się do siebie zbliżać.
Czy uda im się uratować małżeństwo dla siebie i dobra córki? I czy Irene w końcu zaakceptuje wszystkie wybory i decyzje Sadie?
Hmm... Nie wiem, co powiedzieć o tej książce. Niby tak napisana jak wiele książek przed nią, ale jednak coś mi się tu nie podobało.
Irene i John są strasznie nieodpowiedzialni. Nie kochali się prawie wcale. Kiedy czytałam, jak się traktowali, to nie mogłam uwierzyć. I nawet nie chodzi tutaj o awantury i kłótnie, może one by coś dały, ale nie... tu jest tylko obojętność. Mijają się, ale się nie zauważają. Żadnych emocji, żadnych uniesień, no czegokolwiek. Oni nawet w dniu ślubu się wahali. No proszę, przecież nie wychodzi się za kogoś, kogo się nie kocha! Skrzywdzili tym nie tylko siebie, ale i niewinne dziecko.
John jeszcze jakoś później się ogarnia, bo próbuje ułożyć sobie życie, ale Irene... Ona jest beznadziejna. Co chwilę inny facet. Co chwilę kończy się jej jakiś związek, a ona od razu zamieszcza ogłoszenie w gazecie. No ludzie, przecież tak się nie da żyć. Posunęłabym się do tego, że ona nie potrafi kochać. Facetów nie może przy sobie tą miłością zatrzymać, a Sadie wręcz tą miłością zabija. Dziewczyna nie może wziąć oddechu, gdyż tak ją to przytłacza.
Sadie też mnie trochę irytuje... Nie wie, czego chce, ciągle się waha. Wzięła ślub z Ronem, bo tak bardzo go kocha, a później jednak nie wie, czy go kocha. Myślę też, że dużo w tym winy Irene i Johna, którzy nie nauczyli jej, jak żyć w małżeństwie, jak kochać.
Jedyną postacią, która tu jest normalna jest Ron. I chociaż na początku wydawał mi się podejrzany, to potem jednak okazał się najbardziej pozytywnym bohaterem tej powieści.
Muszę przyznać, że czytając opis nie tego się po książce spodziewałam. Jest płytka, niczego się z niej nie wynosi. Nawet nie mogę powiedzieć, że jest to książka taka do poczytania, żeby się oderwać. Bardzo się przy niej męczyłam.
Nie sięgnęłabym po nią drugi raz i nie żałuję, że ją kupiłam, tylko dlatego, że kosztowała sześć złotych i mam ją komu ewentualnie przekazać dalej.
Moja ocena to 3/10.
Do napisania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz