Hej :* Coś ostatnio nie mam weny do nauki, więc rzucam się na książki :D Dzisiaj skończyłam czytać książkę i już poleciałam do biblioteki. Adoptowałam aż 6 książek. I to chyba przez wzgląd na żałosną minę jaką zrobiłam do pani bibliotekarki pytając: "Ile mogę pożyczyć?". Chyba zrobiło jej się mnie żal, bo powiedziała, że ile chcę :D Ale wracając do recenzji, to zapraszam was do jej przeczytania.
"Dziękuję za wspomnienia" to książka znakomitej pisarki Cecelii Ahern.
Joyce jest młodą kobietą. Jest w ciąży i długo starała się o dziecko. Jednak nieszczęśliwy wypadek przyczynia się do poronienia. Kobieta jest nieszczęśliwa. Nie może przeboleć straty. Podejmuje decyzję o rozwodzie z mężem, z którym od lat nic ją nie łączyło i o sprzedaży domu, z którym wiążą się nie miłe wspomnienia. Wprowadza się do ojca i pomaga mu. Po wypadku Joyce odkrywa w sobie nowe talenty. Umie mówić w kilku językach, wie wszystko o sztuce i architekturze. Oprócz tego zmieniają się jej upodobania. Zaczyna lubić inne rzeczy, niż dotychczas. Zdaje sobie sprawę, że wie o rzeczach, o jakich dotąd nie miała pojęcia. W jej snach pojawiają się również sceny z życia pewnego mężczyzny. Niezawodne przyjaciółki Kate i Frankie ruszają Joyce z pomocą. Usiłują dociec, skąd dziewczyna ma wizję i kim jest tajemniczy mężczyzna. Justin jest mężczyzną w średnim wieku. Ma za sobą nie udane małżeństwo i córkę Beę, którą bardzo kocha. Justin napisał wiele książek i wykłada na uniwersytetach. Przez zbieg okoliczności oddaję krew, czym nieświadomie komuś pomaga. Mężczyzna próbuje dowiedzieć się, do kogo trafiła. Dodatkowo jego myśli zaprząta piękna nieznajoma, do której coś go przyciąga. Za wszelką cenę chce dowiedzieć się, kim jest ta kobieta i dlaczego ma taki wpływ na jego życie. Pomagają mu w tym jego brat Al i żona Ala, Doris.
Co łączy Justina i Joyce? I czy mężczyzna dowie się kim tak naprawdę jest Joyce?
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z Cecelią Ahern. Przeczytałam jej książkę pt."P.S. Kocham Cię".
I muszę przyznać, że tamta podobała mi się bardziej. W tej książce wszystko było zagmatwane i nic się tak naprawdę nie działo. Justin i Joyce szukali się przez całą powieść i nie mogli znaleźć. Frustrowało mnie to bardzo, bo to już się robiło nienaturalne. Normalnie milion razy by się już spotkali, a tu ciągle ich coś od siebie oddzielało. Koniec też nie jest za bardzo spektakularny. Kończy się tak... nijak. Ani nie ma pokazanej miłości, ani nienawiści.
Ta książka praktycznie cała taka jest. Mdła. Nic tu się za bardzo nie dzieje. Nic nie chwytało mnie za serce. Nie było zwrotów akcji, ani żadnych interesujących zdarzeń.
Książka jest dobra na rozerwanie się, ale nie polecam na nudne jesienne wieczory, bo idzie przy niej zasnąć. Taka książeczka do przeczytania, ale nic ponad to.
Było w książce kilka zabawnych sytuacji w tej całej farsie, która została opisana. Rozśmieszała mnie Doris i Al. Jako małżeństwo byli idealnie dopasowani i mega zabawni. Ale były to raczej odosobnione sytuacje. Nic mnie nie wzruszyło, ani nie zafascynowało.
Książka "P.S. Kocham Cię" była dużo lepsza. Stale czekałam co będzie w następnym liście, co się wydarzy dalej. Czytałam ją z zapartym tchem. A tu nic, kompletnie. Przeleciałam ją od początku do końca i po prostu zamknęłam, bez żalu w sercu, że to już koniec. A nawet trochę się ucieszyłam, że to już jest za mną.
A więc podsumowując. Polecam ją tym z was, którzy chcą po prostu poczytać coś luźnego. Jeżeli natomiast potrzebujecie adrenaliny i głębokich przeżyć, raczej bym po nią nie sięgała.
Moja ocena wynosi 5/10.
Do napisania :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz