To już drugi post tego dnia :D Jak szaleć to szaleć. Tym sposobem właśnie wyszłam na prostą, jeżeli chodzi o recenzje, które miałam umieścić na blogu. Nie lubię odkładać niczego na później, a już i tak długo zwlekałam.
Jak można zobaczyć w poprzednim poście, właśnie zakończyłam moje wyzwanie "Przeczytam 52 książki w 2015 roku". Jestem zadowolona z tego powodu.
Nie przedłużając, przechodzę do recenzji :D
"Słowa pamięci" jest to książka napisana przez Rowan Coleman.
Claire jest żoną i matką. Wiedzie szczęśliwe życie. Wszystko układa się po jej myśli. Ma dwie córki.
Caitlin jest dwudziestoletnią studentką, owocem pierwszego związku Claire. Jej biologiczny ojciec nie ma pojęcia o jej istnieniu. Obecnie Claire jest w szczęśliwym związku małżeńskim z Gregiem. Mają trzyletnią córeczkę Esther. Wydawać by się mogło, że nic nie jest w stanie zaburzyć tej sielanki. Niestety prawda okazuje się brutalna. Claire ma Alzheimera. Ta prawda jest dla rodziny jak cios nożem w plecy. Claire nie chce dopuścić do siebie brutalnej prawdy. Ale zaczyna łapać się na tym, że dużo rzeczy jej umyka. Imię córki, to jak się czyta, to gdzie mieszka. Przestaje czuć to, co czuła do swojego męża. Jej matka chce pomóc rodzinie i wprowadza się do córki i zięcia. Próbuje zapobiec nieszczęściu, jednak nie jest to takie proste.
Claire każe odszukać Caitlin ojca. Chce, żeby dziewczyna miała chociaż jednego rodzica. Jednak ojciec dziewczyny nie chce przyjąć do wiadomości, że Caitlin jest jego córką.
Kobieta zaczyna pisać Księgę Pamięci. Zapisuje wszystkie wspomnienia, to, co jeszcze nie uciekło jej z pamięci. Prosi także o to rodzinę. Każdy zapisuje jakieś wspomnienia, które są dla niego ważne.
Książka pokazuje, że dla miłości nie ma żadnych problemów. Miłość jest ponad to wszystko. Bardzo wzruszyłam się pod koniec, kiedy okazało się, że Claire ponownie zakochała się w Gregu. To jest cudowne, że mimo choroby, mimo tego, co dzieje się z ich małżeństwem, mimo tego, że przestaje go poznawać, zakochuje się w nim. To było tak piękne, że aż nie mogłam czytać dalej. Cały czas myślałam o tym, jak to jest możliwe.
Jest tu także pokazana bardzo trudna miłość matki do córki. Ruth straciła męża, a teraz traci córkę z powodu tej samej choroby. Nie może się z tym pogodzić i dlatego jest oschła dla Claire i pokazuje, że jej nie zależy. Kiedy jednak jej córka znika, matka jest przerażona i uświadamia sobie
jak źle traktowała córkę w ostatnim czasie.
Najbardziej szczęśliwą postacią wydaje się tu być Esther. Dziewczynka nie zdaje sobie sprawy z tego, co się dzieje i dlaczego wszyscy są tacy zdołowani. Mała wydaje się żyć w swoim świeci i nic nie jest w stanie jej z niego wyciągnąć. Nie odpuszcza Claire i denerwuje się na nią, kiedy symptomy choroby nie pozwalają przeczytać Claire jej ulubionej bajki.
Podoba mi się też tu więź Caitlin z Claire. Chociaż kobieta jest chora i dużo rzeczy "znika" z jej pamięci to gdy dowiaduje się, że Caitlin jest w ciąży i ma kłopoty rzuca wszystko, aby pomóc córce.
Książka podobała mi się, ale oczekiwałam trochę innego końca i szczerze powiedziawszy nie zachwycił mnie. Najbardziej podobał mi się tylko ten moment w którym Claire ponownie zakochuje się w Gregu.
Ta powieść także jest pokazana z różnych punktów widzenia. Claire, Caitlin, Grega, Ruth.
Jest to książka, po którą można sięgnąć, żeby oderwać się od rzeczywistości i przekonać jak silna jest miłość.
Do napisania :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz