Hej :* Dzisiaj przychodzę do was z eksperymentem ;) A mianowicie byłam ostatnio w bibliotece. Wypożyczyłam trzy książki. Przyszłam ze swoimi zdobyczami do domu i zaczęłam czytać. Każda z tych książek z jakiegoś powodu została przeze mnie odszukana i wypożyczona. Ale tak czytając pomyślałam sobie, że nie wiem, czy te książki są tak długie, żeby rozpisać się o każdej z osobna na blogu. I w ten sposób zrodził się w mojej głowie pomysł, żeby zrobić taki mix i połączyć je w jednym poście. Stwierdziłam, że może to okaże się trafnym pomysłem. A więc zaczynamy :D
Pierwszą książką od której zacznę są "Dzieci z Bullerbyn". Postanowiłam przeczytać tę książkę, bo w dzieciństwie była jedna z moich ulubionych pozycji. Niestety, potem nie miałam czasu po nią sięgnąć, bo to inne lektury, inne książki. Wypożyczyłam ją też ponieważ natknęłam się na nią w "Pamiętniku nastolatki" pani Beaty Andrzejczuk i przypomniałam sobie o jej istnieniu. Dużo rzeczy, które były tam opisane pamiętałam jak przez mgłę. Bardzo mnie to frustrowało, bo wiedziałam, że ja to wszystko pamiętałam, a tu nagle nie mogę sobie nic przypomnieć.
Narratorką książki jest ośmioletnia Lisa. Mieszka ona w Bullerbyn, w Zagrodzie Środkowej z dwójką braci Lasse i Bosse. Bullerbyn składa się z trzech Zagród, Północnej, Środkowej i Południowej. W Północnej mieszkają Britta i Anna, a w Południowej Olle. Dzieci przyjaźnią się, razem chodzą do szkoły, bawią się i przeżywają przygody.
Książka ta nie była tak fascynująca jak w dzieciństwie, ale budziła wspomnienia i uśmiechałam się przypominając sobie jak to wszystko przeżywałam.
Drugą książką, o której chcę wam powiedzieć jest książka Erica-Emmanuela Schmitta "Oskar i Pani Róża". I tu także w większości zasługę ma pani Beata, ponieważ i o tej książce jest wspomniane w "Pamiętniku nastolatki", kiedy Maksym, Natka i ich znajomi wystawiają sztukę na podstawie tej książki. Sięgnęłam też po nią, bo dużo osób wokół mnie mówiło o niej.
Bohaterem książki jest Oskar. Chłopiec jest chory na raka, a leczenie mu nie pomaga. Jest więc umierający. Mieszka w szpitalu i ma tu przyjaciół. Oprócz innych dzieci przyjaźni się też z Panią Różą, nazywaną przez niego Ciocią Różą, starszą kobietą, która pracuje w szpitalu. Chłopiec zdaje sobie sprawę ze swojego stanu i prosi Panią Różę o pomoc. Kobieta radzi mu by żył tak, aby w każdym dniu przybywało mu dziesięć lat. Chłopiec dostosowuje się do tego. W ten sposób chłopiec stara się w kilka dni przeżyć wszystko, co nie będzie mu już dane.
Książka wzrusza i porusza do głębi. Jestem pełna podziwu dla Oskara, który się nie załamuje tylko wykorzystuje to, co mu jeszcze pozostało. Chociaż jest mały jest dzielniejszy i odważniejszy niż jego rodzice, którzy całkowicie się załamują.
I ostatnią książką, którą opiszę są "Wichrowe Wzgórza" Emily Bronte. Tą książkę wypożyczyłam dzięki innej książce, a mianowicie dzięki książce Stephenie Meyer "Zmierzch". O tej książce było napomknięte w trzeciej części, "Zaćmieniu". A że ja zakochana w Sadze Zmierzch pani Meyer czytałam, więc ją wielokrotnie i za każdym razem "Wichrowe Wzgórza" ciekawiły mnie coraz bardziej. A kiedy tydzień temu natknęłam się na nie w książce, którą aktualnie czytam ciekawość zwyciężyła i wypożyczyłam ją od razu.
Muszę przyznać, że na początku nie mogłam odnaleźć się w tym wszystkim. Totalnie mi się mieszało, kto gdzie mieszka i kto jest czyim dzieckiem. Ale w końcu dało mi się dojść z tym do ładu.
Książka zaczyna się od tego, że mężczyzna chce wynająć Drozdowe Gniazdo, drugą część Wichrowych Wzgórz. Natyka się na Heathcliffa, Katarzynę i Haretona. Bardzo ciekawią go te rodzinne powiązania, więc po powrocie do Drozdowego Gniazda pyta o nich służącą Nelly Dean.
Książka jest jej opowieścią o mieszkańcach Drozdowego Gniazda i Wichrowych Wzgórz. Okazuje się, że dawniej te dwie posiadłości zamieszkiwały dwie rodziny, Earnshaw i Linton. Państwo Linton mają dwójkę dzieci Izabelę i Edgara, a państwo Earnshaw, Katarzynę i Hindleya. Dodatkowo pan Earnshaw przywozi do Wichrowych Wzgórz, znajdę, któremu nadaje imię Heathcliff. Młody chłopak zakochuje się w Katarzynie, ale przez splot różnych wydarzeń nie są razem.
Historia kończy się tragicznie i nic nie jest tu tak, jak być powinno.
Nie zagłębiam się za bardzo w opisywanie ich losów, bo bym na pewno się w tym zgubiła, ale książka warta jest przeczytania.
Nie rozumiałam tylko dlaczego Heathcliff zrobił się taki okrutny. Na swoje własne życzenie stracił ukochaną, a potem odgrywał się na niewinnych osobach wokół siebie, tak, że zniszczył całą miłość, przyjaźń i jakiekolwiek porozumienie między każdą osobą w tej książce.
I żeby było bardziej nietypowo to potrójne zdjęcie, jako zwieńczenie mojego pomysłu :D
Do napisania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz